Heca nad hece. Gosia Andrzejewicz wrzuca cudze fotki i chce za to 20 zł miesięcznie
"Pozwól żyć" czy "Słowa" - któż nie pamięta tych hitów Gosi Andrzejewicz? Otóż pewnie wielu. Czas "gosiomanii" już od dawna za nami, ale artystka wciąż cieszy się grupą fanów w swoich mediach społecznościowych. Ostatnio pojawiła się dla nich nie lada gratka — płatne treści, które można zobaczyć już za niecałe 20 złotych miesięcznie. Jest jednak pewien feler.
W ostatnich latach Gosia Andrzejewicz skupiła się na aktywności w mediach społecznościowych, gdzie między innymi zaczęła promować zbiórki pieniężne za pośrednictwem aplikacji do przekazywania "donejtów". Piosenkarka tłumaczyła, że zbiórki te są skierowane głównie do jej zagranicznych fanów, którzy chcieli ją w ten sposób wspierać.
W poniedziałkowy wieczór Gosia Andrzejewicz poinformowała na swoim Instagramie o wprowadzeniu nowej formy subskrypcji. Za kwotę 19,99 zł miesięcznie fani mogą uzyskać dostęp do zdjęć i filmów, które będą dostępne wyłącznie dla subskrybentów - ekskluzywne i niedostępne w innych miejscach.
Na zachętę, piosenkarka udostępniła na InstaStories screen z rozmowy z jednym z fanów, który po zobaczeniu zamieszczonego przez nią zdjęcia, wyraził swój zachwyt.
Czujni dziennikarze śledczy serwisu Pudelek jednak odkryli, że zdjęcie to nie przedstawia ani fragmentu artystki i z całą pewnością nie jest "ekskluzywną treścią" od Gosi.
"Na miniaturce zdjęcie przykryte jest ikonką diabełka i napisem 'censored', co sugeruje, że jest niegrzeczne. I faktycznie, jest odważne, ale jak sprawdziliśmy, nie należy do piosenkarki. Wizerunek piersi, który wstawiła artystka, to zdjęcie pobrane z Instagrama. Jego właścicielką jest Elin Warn" - donosi serwis.
I co wy na to?