Reklama

Gwiazdy disco polo uziemione. Co obecnie robią Liszewski, Martyniuk i Miller?

Zenek Martyniuk, Marcin Miller oraz Radosław Liszewski zdradzili "Super Expressowi", czym zajmują się na co dzień podczas pandemii koronawirusa.

Zenek Martyniuk, Marcin Miller oraz Radosław Liszewski zdradzili "Super Expressowi", czym zajmują się na co dzień podczas pandemii koronawirusa.
Zenek Martyniuk zdradził, jak obecnie wygląda jego życie /Anatol Chomicz /Agencja FORUM

Najpopularniejszy reprezentant muzyki disco polo ostatnio nie miał łatwego czasu. Zazwyczaj w ciągu roku występował niezliczoną liczbę razy, ale pandemia koronawirusa spowodowała, że artysta spędził najwięcej czasu w swoim domu. Ostatnio przyznał, że występy w tym roku może policzyć na palcach jednej ręki.

"W tym roku mam zaledwie kilka występów. Głównie telewizyjnych, bo takie są dopuszczalne. Pogodziłem się z sytuacją. Pieniądze są ważne, ale to nie wszystko" - oznajmił piosenkarz w rozmowie z "Super Expressem".

Reklama

Jednak 51-letni muzyk zauważa też sporo plusów takiej sytuacji. W końcu może w pełni skupić się na domu i rodzinie. Co zatem robi w wolnym czasie gwiazdor disco polo?

"W końcu mam czas, żeby pomieszkać we własnym domu i cieszyć się z małych rzeczy. Koszę trawę, sadzę z żoną kwiaty" - wyjawił Zenek Martyniuk (sprawdź!).

Po ostatnich wypowiedziach Marcina Millera (sprawdź!) można odnieść wrażenie, że gwiazdor disco polo nie narzeka na brak obowiązków. Pomimo znacznie okrojonego kalendarza występów, lider zespołu Boys (posłuchaj!) ma sporo innych zajęć, dzięki którym jest w stanie utrzymać stałe źródło dochodów. Ostatnio przyznał, że przez swoje nastawienie do życia i zawodu piosenkarza, często dostawało mu się od internautów i kolegów z branży.

"Muzyka to moje życie i teraz trudno z niej wyżyć, ale mam jeszcze inne biznesy, więc grzechem byłoby, gdybym narzekał" - oświadczył Marcin Miller.

Wśród królów disco polo najgorzej radzi sobie Radosław Liszewski. Lider zespołu Weekend narzeka na brak muzycznych zleceń i dostrzega, że wszystkie osoby, które związane są z koncertowaniem (np. dźwiękowcy, oświetleniowcy, itd.), straciły swoje główne źródło dochodów. Jak się okazuje, sam muzyk jest również mocno stratny.

"Tracę sto procent w stosunku do ubiegłego roku. Zazwyczaj w tym czasie miałem zawalony cały grafik koncertowy. Dziś nie mam nic. Chciałbym zauważyć, że straty liczą nie tylko główni wokaliści, ale też menedżerowie i wszyscy ludzie obsługujący koncerty" - żali się Radosław Liszewski.

Ula Głowiś

RMF
Dowiedz się więcej na temat: Zenon Martyniuk | Radek Liszewski | Marcin Miller
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy