Reklama

Fani nie mieli pojęcia, że na scenie zmagał się z chorobą. Łozo wyznał to po latach!

Wojciech "Łozo" Łozowski w rozmowie z Newserią Lifestyle przyznał, że cierpiał na częstoskurcz nadkomorowy. Wokalista o chorobie dowiedział się dopiero po wielu latach. Problemy z sercem dawały mu się we znaki nawet na scenie, o czym jednak nie wiedzieli fani. "Kiedy robiłem to na scenie, to ludzie myśleli, że to jest jakiś artystyczny performance, a tak naprawdę to było po prostu poprawianie sobie jakości funkcjonowania w danym momencie" - mówił.

Wojciech "Łozo" Łozowski to wokalista (w latach 2004 - 2017 frontman Afromental), autor piosenek i aktor, a także gwiazda telewizji. Był jurorem programu "Must Be The Music" oraz "Lego Masters". Był też współprowadzącym show "Superdzieciak". W ostatnim czasie w TV można było go oglądać w programie Małgorzaty Rozenek "Pokonaj mnie, jeśli potrafisz".

Łozo o problemach zdrowotnych. "Ludzie myśleli, że to artystyczny performance"

W rozmowie z Newserią Lifestyle gwiazdor przyznał, że dekadę temu zmagał się problemami kardiologicznymi. Muzyk cierpiał na częstoskurcz nadkomorowy.

Reklama

"Swego czasu miałem chore serducho i przez wiele lat miałem napady częstoskurczu. Potrafiło mnie to dopaść nawet podczas koncertu. Od dzieciaka miałem jednak swój wypracowany system na wyłączanie tego. Po prostu kładłem się na ziemi, brałem dużo głębszych oddechów i wtedy to mi wracało do normalnego stanu. Kiedy robiłem to na scenie, to ludzie myśleli, że to jest jakiś artystyczny performance, a tak naprawdę to było po prostu poprawianie sobie jakości funkcjonowania w danym momencie" - mówił agencji Newseria Lifestyle.

Ostatecznie Łozo zdecydował się poprawić komfort swojego życia i poddał się zabiegowi.

"Jestem po zabiegu ablacji, podczas którego prądem wypalają w sercu jakieś tam rzeczy. Już 10 lat jestem dumnym i szczęśliwym człowiekiem, który przeszedł przez to, i moje serducho jest już przetestowane na wszystkich frontach, działa i bije jak dzwon" - opowiadał.

Łozo w rozmowie z Newserią przyznał też, że choć wokalista może być w znakomitej formie, to często na scenie zawieść mogą inne rzeczy.

"Często zdarzają się jakieś rzeczy, coś technicznego, coś się wywali, jakiś instrument przestaje działać albo jakieś inne tematy. Telefonu na scenę nie biorę, natomiast zdarzało mi się na pewno nie włączyć mikrofonu albo dostać go niewłączonym i nie spojrzeć. Często jest tak, że tylko my wiemy o tych wpadkach i nasza technika. Kątem oka na siebie spojrzymy i już wiemy, o co chodzi, a często ludzie mogą tego nie zauważyć. No, chyba że już totalnie pomylę cały tekst, to wtedy wszyscy wiedzą" - dodaje wokalista.

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: Wojtek "Łozo" Łozowski | Afromental | Must be the Music
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy