Dzieci widziały umierającego Michaela Jacksona
Jak zeznał jeden z ochroniarzy Michaela Jacksona, dzieci Króla Popu były świadkami agonii swego ojca.
Proces ws. śmierci Michaela Jacksona rozpoczęty
27 września 2011 roku odbyła się pierwsza rozprawa w procesie oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci Króla Popu lekarza Conrada Murraya.
W środę (28 września) w procesie, w którym lekarz Conrad Murray oskarżony jest o nieumyślne spowodowanie śmierci Michaela Jacksona, zeznawał m.in. Faheem Muhammad, jeden z ochroniarzy Króla Popu.
Mężczyzna powiedział przed sądem, że dwójka najstarszych dzieci "Jacko": syn Prince Michael i córka Paris, byli świadkami dramatycznej reanimacji umierającego ojca.
"Paris leżała zwinięta na podłodze i płakała" - wspomina Faheem Muhammad, który dodał, że Prince Michael był "zszokowany" i "zapłakany".
Ochroniarz powiedział, że gdy przybył do sypialni umierającego artysty, dzieci słynnego wokalisty stały w drzwiach i patrzyły na ojca, który leżał w łóżku.
Faheem Muhammad przyznał również, że kiedy wszedł do sypialni gwiazdora, od razu wiedział, iż Michael Jackson nie żyje.
Poza tym na toczącym się przed sądem w Los Angeles procesie Conrada Murraya świadek Kathy Jorrie oświadczyła w środę, że Murray wielokrotnie zapewniał ją, iż stan zdrowia Jacksona "jest doskonały" . Przeczy to wcześniejszym zeznaniom Kenny'ego Ortegi, dyrektora planowanego tournee piosenkarza, według którego Jackson na kilka dni przed śmiercią w czerwcu 2009 roku był bardzo słaby.
"Dr Murray mówił mi wielokrotnie, że Michael Jackson jest całkowicie zdrowy, w doskonałym stanie" - mówiła Jorrie, która zeznawała w drugim dniu procesu. Dodała, że lekarz zapewniał ją o tym aż do dnia poprzedzającego śmierć piosenkarza.
Jorrie, która jest adwokatem, pracowała w czerwcu 2009 r. nad treścią kontraktu między Jacksonem, Murrayem i organizatorem planowanych koncertów artysty w Londynie, firmą AEG Live. Koncerty miały być triumfalnym powrotem artysty na scenę po kilku latach przerwy.
Według bliskiego współpracownika Jacksona, Micheala Amira Williamsa, wokalista był prawie do końca w dobrym nastroju, rozmawiał z fanami przed swoim domem, a próbę generalną koncertu widzowie ocenili jako "zachwycającą". Przygotowania do wyjazdu do Londynu szły pełną parą.
Dopiero w dniu tragicznych wydarzeń Williams - jak zeznał - otrzymał telefon od zdenerwowanego Murraya, który powiedział mu, aby natychmiast przyszedł do rezydencji Jacksona. Po przyjściu zobaczył jak lekarz usiłował reanimować nieprzytomnego piosenkarza.
Natomiast Ortega zeznał, że na kilka dni przed śmiercią Jackson przyszedł na próbę osłabiony, rozkojarzony i w złym stanie psychicznym.
"Bardzo się martwiłem o zdrowie Jacksona. Był bardzo słaby i niepewny" - powiedział Ortega, który był odpowiedzialny za przygotowanie tournee wokalisty - "This Is It".
Proces Murraya, który jest specjalistą kardiologiem, rozpoczął się we wtorek, 27 września, w Los Angeles. Prokuratura zarzuca lekarzowi, że spowodował śmierć piosenkarza, podając mu propofol, silny środek znieczulający, co miało ułatwić zaśnięcie, i nie monitorując następnie stanu Jacksona we właściwy sposób. Zdaniem prokuratury, powołującej się na opinie biegłych, lekarz w ogóle nie powinien był podawać propofolu w warunkach domowych, gdyż środek ten można bezpiecznie stosować tylko w szpitalu.
Murray zaprzecza oskarżeniu. Jego obrońca, Ed Chernoff, powiedział przed sądem, że wokalista sam doprowadził się do śmierci. Adwokat argumentował, że Jackson rankiem w dniu swej śmierci połknął kilka pigułek lorazepamu (środka o działaniu przeciwlękowym i uspokajającym), a potem sam zażył jeszcze propofol.
Kardiologowi, jeśli zostanie uznany za winnego, będzie grozić do czterech lat więzienia.