Cierpi na nieuleczalną chorobę. Przez lata nie mógł się z tym pogodzić

Neil Diamond, czyli niekwestionowana legenda amerykańskiej sceny. Był aktywny artystycznie aż do 2018 roku, gdy niespodziewanie ogłosił wycofanie się z koncertów - przyczyną było zdiagnozowanie choroby Parkinsona. W nowym wywiadzie opowiedział o tym, jak trudne było dla niego zaakceptowanie swojej choroby.

Neil Diamond w grudniu 2022 roku
Neil Diamond w grudniu 2022 roku Bruce Glikas / ContributorGetty Images

Neil Diamond w nowym wywiadzie wyznał, że dopiero teraz dociera do niego to, że ma chorobę Parkinsona. 82-latek ogłosił, że został zdiagnozowany w 2018 roku, wtedy też odwołał koncerty i przeszedł na emeryturę. W rozmowie z CBS Sunday Morning wokalista wyznał, że przez dwa lata zaprzeczał sam sobie, nie mogąc się pogodzić z diagnozą. Od kilku tygodni jednak zdaje się odczuwać spokój.

"W jakiś sposób spokój wtargnął [do] huraganu mojego życia" - mówi wokalista. Swoje życie przyrównał do "cichego jak studio nagraniowe". "I podoba mi się to. Stwierdzam, że bardziej lubię siebie. Jestem łatwiejszy dla ludzi. Jestem łatwiejszy dla siebie. A muzyka trwa i będzie trwała jeszcze długo po moim odejściu". Neil Diamond dodaje, że uczy się "aby jak najlepiej to wykorzystać".

Neil Diamond pogodził się z chorobą. "Muzyka będzie trwała"

Pretekstem do spotkania z dziennikarzem był broadwayowski musical "A Beautiful Noise: The Neil Diamond Musical". Oglądanie aktora wcielającego się w Diamonda, było dla muzyka dość trudne. "Byłem trochę zakłopotany. Schlebiało mi to i byłem jednocześnie przerażony" - stwierdził. Co wydawało mu się najgorsze, to fakt, że ludzie mogli go zobaczyć "bez fasady". "Nie jestem jakąś wielką gwiazdą. Jestem po prostu sobą" - dodał.

W 2018 roku Neil Diamond niespodziewanie odwołał koncerty, które miał zagrać w Australii. "Byłem tak zaszczycony, mogąc prezentować się przed publicznością przez ostatnie 50 lat. Najmocniej przepraszam wszystkich, którzy zakupili bilety i planowali przyjść na nadchodzące koncerty" - informował wówczas fanów. Od razu przeszedł na koncertową emeryturę i zajął się przygotowaniami do stworzenia musicalu, który pojawił się na afiszu Broadwayu w ubiegłym roku.

Ostatnio muzyk pojawił się publicznie i zaśpiewał legendarną piosenkę "Sweet Caroline" (posłuchaj!) z pomocą Willa Swensona, który gra główną rolę w produkcji.

Publiczność zareagowała niezwykle entuzjastycznie na obecność wokalisty - z racji, że utwór jest wykonywany lub puszczany przed każdym meczem drużyny Red Soxów już od 26 lat, nie było osoby, która nie znałaby tekstu piosenki.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas