Chris Cornell: Tom Morello wspomina pierwsze spotkanie z wokalistą. Wiało grozą jak w horrorze
Gitarzysta Rage Against The Machine i Audioslave w wywiadzie dla magazynu „Metal Hammer” wrócił pamięcią do czasów, gdy poznał Chrisa Cornella, z którym bardzo chciał współpracować. Morello wyznał, że myślał o wokaliście Soundgarden jak o bohaterze literatury grozy autorstwa Edgara Allana Poe. Pierwsze spotkanie utwierdziło go w tym przekonaniu.
Chris Cornell popełnił samobójstwo 18 maja 2017 r. w hotelowym pokoju w Detroit. Dzień wcześniej wraz z Soundgarden wystąpił w tym mieście na koncercie.
Nagła i niespodziewana śmierć rockmana zszokowała opinię publiczną na całym świecie.
Badania toksykologiczne wykazały, że 52-letni wokalista wziął nie tylko przepisany Ativan. W jego organizmie znaleziono m.in.: nalokson (pochodzący z leku o nazwie Narcan), butalbital (lek psychotropowy), lorazepam (składowa wspomnianego już Ativanu), pseudoefedryna (syntetyczny zamiennik efedryny) oraz barbiturany (składowe leków nasennych, znieczulających i przeciwpadaczkowych). Wszystkie wymienione substancje pochodzą z leków na receptę.
Tom Morello wspomina pierwsze spotkanie z Chrissem Cornellem
Omawiając początki zespołu Audioslave, Morello powiedział, że gdy zespół Rage Against The Machine się rozpadł po odejściu wokalisty Zacka de la Rochy, on, perkusista Brad Wilk i basista Tim Commerford, postanowili kontynuować działalność pod nową nazwą. I zaczęli się rozglądać za frontmanem.
"Wtedy na okrągło słuchaliśmy albumu Soundgarden 'Badmotorfinger'. Chris miał niesamowity głos, a do tego kojarzył nam się z mroczną twórczością Edgara Allana Poe. Zastanawialiśmy się, jaki on jest naprawdę" - wspomina Morello. Wkrótce mógł się o tym przekonać.
Spotkanie z Cornellem zaaranżował Rick Rubin, który potem został producentem płyt grupy Audioslave.
"Chris mieszkał w Los Angeles na szczycie ostatniej i najbardziej samotnej góry w mieście. Zmierzchało, a jego rezydencja wydała nam się diaboliczna. Bramy się otworzyły, niczym u rodziny Addamsów i wjechaliśmy na posesję. Wyszedł nam naprzeciw chuderlawy człowiek, o mrocznym obliczu. Rick Rubin na jego widok wpadł w panikę i krzyknął do mnie: 'Wyp***dalajmy stąd!'" - opowiada Morello.
Ostatecznie jednak nie uciekli, a "straszliwy" Cornell okazał się - jak stwierdził Morello - "najbardziej hojnym i miłym facetem", jakiego spotkał w życiu. Wokalista przyjął zaproszenie do tworzonej przez byłych członków RATM grupy Audioslave i z tym zespołem wydał trzy albumy w ciągu sześciu kolejnych lat. Zespół reaktywował się później w 2017 roku, by zagrać koncert w ramach protestu przeciwko inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Jak zdradził Tom Morello, grupa chciała nagrać kolejne płyty. Plany te zniweczyła śmierć Cornella, który popełnił samobójstwo 18 maja 2017 roku. Miał wówczas 52 lata.