Viki Gabor o granicach przy relacjach z fanami. Dotyk ją "strasznie obrzydza"

Viki Gabor podzieliła się swoimi odczuciami na temat kontaktu z innymi ludźmi. Przyznała, że dotyk wywołuje u niej duży dyskomfort, a unikanie obejmowania, zwłaszcza przez chłopaków i starszych mężczyzn, jest dla niej ważne. Wspomniała również o trudnej sytuacji, którą przeżyła.

Viki Gabor
Viki GaborGillertAKPA

Viki Gabor ma za sobą premierę płyty "Terminal 3", przez co udziela wielu wywiadów. Internautów zaskakuje, że artystka nie ma problemu z łączeniem kariery muzycznej z nauką.

W rozmowie z Plejadą zdradziła, że ma indywidualny tok nauczania.

"Zdarza się, że przed koncertem nawet robię sprawdzian z matmy. Z danego przedmiotu mam tylko jeden egzamin końcowy. Zdaję go i mam święty spokój" - ujawniła Gabor.

Viki Gabor o zdjęciach z fanami: "Bez obejmowania, proszę"

Viki Gabor ujawniła, że bardzo stroni od dotyku z innymi ludźmi. To wywołuje u niej silny dyskomfort.

"Cały czas tak czuję [się zagrożona - przyp. red.]. Nie lubię, jak ktoś mnie dotyka. Strasznie mnie to obrzydza. Moi fani o tym wiedzą. Jak robię zdjęcie z dziewczynami, to mogę się przytulić, ale z chłopakami już nie. Wiadomo, o co chodzi. Jak są starsi panowie, to zawsze mówię: 'Bez obejmowania, proszę'" - wyznaje w wywiadzie z tym samym portalem.

Powiedziała, że ma za sobą niekomfortowe sytuacje związane z tą sferą, jednak nie wchodziła w szczegóły. Gabor ma jasno wyznaczone granice.

"Zdjęcie okej, ale bez żadnego zbliżenia - po prostu czuję się niekomfortowo. Przeważnie na koncertach mam ochroniarzy i nikt mi nic złego nie robi. A jak zrobi, to oddam. (śmiech) Na koncertach nie przydarzyło mi się nic, bo jeżeli mówimy o innych dziwnych wcześniejszych sytuacjach to tak, ale nie mówię o tych rzeczach, bo dla mnie to są takie głupotki. Każdy uczy się na swoich błędach - mam nadzieję, że się nauczyli" - stwierdza.

Mimo to, piosenkarka bardzo sobie ceni relacje z fanami, którzy wielokrotnie przygotowują jej niespodzianki. W rozmowie wspomniała o sytuacji, która ją ogromnie rozczuliła na swoim obozie.

"Zawsze na moich campach organizowane są talent show. Trójka dziewczyn: Sara, Julka i Maja - pozdrawiam was - śpiewały po polsku i nagle zaczęły śpiewać po romsku. Puściły też romską piosenkę, którą dawno śpiewałam. Chciało mi się tak ryczeć. 'Ile im to czasu zajęło, żeby to przygotować. Nauczyć się tekstu, poćwiczyć dykcję' - myślałam. To mnie strasznie wzruszyło. Dostaję mnóstwo rysunków, bransoletek. Jestem bardzo z fanami związana. To nie są moi fani, tylko przyjaciele. Rozmawiamy normalnie, gadamy o problemach. Idę do ich pokojów, siedzę z nimi, gadamy o pierdółkach" - z radością podsumowała.

Viki Gabor otarła się o śmierć: "Uratował mnie"

Gabor została zapytana również o sytuację, kiedy otarła się o śmierć. Opowiedziała wówczas historię o swoim psie, który wybiegł z budy, aby uratować ją przed wężem.

"Za mną była jadowita żmija, wąż. On ją skubany wziął, złapał i położył na ziemię. Uratował mnie. Mama mówiła, że jak poszli weterynarza, to wtedy jej powiedziano, że jakby mnie dziabnęła, to byłoby już po mnie. (...). Ten pies mnie w ogóle cały czas ratował" - mówiła.

Dziwna Wiosna o występie w Jarocinie: „Jaramy się”Interia.plINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas