Bob Dylan oczyszczony z zarzutów. Kobieta wycofała oskarżenie o molestowanie

W sierpniu 2021 roku kobieta posługująca się inicjałami J.C. złożyła w nowojorskim sądzie pozew przeciwko Bobowi Dylanowi, twierdząc, że w 1965 r., kiedy miała 12 lat, była przez niego więziona i molestowana. Teraz powódka zawnioskowała o zamknięcie tej sprawy. Wcześniej nie zgodziła się ujawnić swoich SMS-ów i maili.

Bob Dylan w 1965 r.
Bob Dylan w 1965 r.Evening StandardGetty Images

Tajemnicza mieszkanka stanu Connecticut zeznała, że rockman przez sześć tygodni więził ją w swoim apartamencie w nowojorskim hotelu Chelsea i - używając do tego alkoholu, narkotyków i gróźb - wykorzystywać seksualnie. Miało się to dziać na przełomie kwietnia i maja 1965 r. Kobieta miała wtedy 12 lat, a muzyk 24.

Twierdziła, że doznała "poważnego cierpienia psychicznego, udręki, upokorzenia i zakłopotania, jak również strat ekonomicznych", oraz że jest "emocjonalnie naznaczona i psychicznie uszkodzona do dziś". Domagała się procesu z udziałem ławy przysięgłych oraz nieokreślonej wysokości odszkodowania. Bob Dylan od początku zaprzeczył tym oskarżeniom.

Bob Dylan oczyszczony z zarzutów

Kobieta wycofała swój pozew, a sprawa została zamknięta. Wcześniej odmówiła ujawnienia swoich SMS-ów i maili, o co wnioskował sąd. Prawnicy Boba Dylana argumentowali, że J.C. zniszczyła wiadomości do prawników, które podważały jej wersję. Ponadto, w połowie lipca z dnia na dzień zwolniła swoich adwokatów.

"Ta sprawa jest skończona. To oburzające, że w ogóle zaistniała. Cieszymy się, że powódka wycofała tę podsycaną przez prawników fikcję i nie będzie mogła wnieść sprawy ponownie" - obrońca Dylana, Orin Snyder, skomentował ten nagły zwrot akcji w rozmowie z serwisem Billboard.

Wcześniej biografowie Dylana powątpiewali, by mogło dojść do molestowania, gdyż przez większość czasu, który wskazała powódka, muzyk był poza Nowym Jorkiem.

Bob Dylan na starych zdjęciach

W 1964 r. Bob Dylan był 23-letnią sensacją artystycznej dzielnicy Nowego Jorku, Greenwich Village. Zadebiutował dwa lata wcześniej albumem "Bob Dylan", jednak rozgłos przyniósł mu drugi album, wydany w 1963 r. "Freewheelin'", dzięki sukcesowi pacyfistycznej pieśni "Blowing in the Wind", którą wyśpiewywano na niemal każdej antywojennej demonstracji. Dylan został okrzyknięty "głosem pokolenia", liderem zbuntowanej młodzieży.AP/Fotolink
Gdy kończył nagrywanie swojego trzeciego albumu, 31 października 1963 r., Dylan miał w repertuarze nowy protest-song, "The Times They Are A-Changing" - pieśń ku chwale młodości, wyszydzająca "starych duchem", którzy stają na przeszkodzie koniecznym zmianom, tylko dlatego, że przestali rozumieć świat.Ted Russell/Polaris ImagesEast News
Wielu twierdzi, że przez charakterystyczny nosowy głos ("śpiewa jak koza"), nie jest w stanie słuchać jego piosenek. Ale nie da się zaprzeczyć, że bez utworów Boba Dylana historia muzyki w ostatnim półwieczu wyglądałaby inaczej. Zobaczcie, jak muzyk wyglądał na początku swojej kariery (na zdjęciu w 1962 r. w Greenwich Village tuż przed wydaniem debiutu).Ted Russell/Polaris ImagesEast News
Zafascynowany postacią Woody'ego Guthriego, autora pierwszych protest-songów, Bob Dylan pisał teksty o niesprawiedliwości społecznej, segregacji rasowej i piosenki publicystyczne. Przez środowisko nowojorskiej bohemy kreowany był na następcę Guthriego. "Siła jego poetyckiego wyrazu była niezwykła nawet w tak młodym wieku" - wspominał 21-letniego Dylana poeta Allen Ginsberg.Mary Evans Picture LibraryEast News
Cały album został nagrany w ciągu zaledwie trzech dni w październiku 1963 r. "The Times They Are A-Changin'" został przyjęty bardzo ciepło przez krytyków, podkreślających poetycką siłę dylanowskiej frazy, jak również przez fanów, "wyznawców" jego talentu. Mary Evans Picture LibraryEast News
W dorobku ma ponad 100 mln sprzedanych płyt, liczne nagrody i wyróżnienia. W 2011 roku był uznawany za faworyta do Literackiej Nagrody Nobla (ostatecznie przegrał ze Szwedem Tomasem Transtroemerem). W 2012 r. z rąk Baracka Obamy odebrał Prezydencki Medal Wolności. Na zdjęciu z Joan Baez w wyreżyserowanym przez siebie filmie "Renaldo i Clara" (1978).Mary Evans Picture LibraryEast News
"Nigdy nie twierdziłem, że chcę kogokolwiek zbawiać" - tłumaczył Dylan. Niezależnie od swoich intencji, został uznany za lidera ruchów studenckich. "Znacie go, jest wasz" - zapowiadała go konferansjerka na festiwalu w Newport w 1964 roku. Gdy przyjechał do portowego miasta rok później, był już tylko swój własny, nie zamierzał nikomu przewodzić.Everett CollectionEast News
Nosił ciemne okulary, zapuścił długie włosy i nie śpiewał już o lepszym świecie, w którym wszyscy mogliby żyć w harmonii. Grał teraz z zespołem rockowym - głośno i elektrycznie. Występ w Newport - mekce folku, "czystej" muzyki - został odebrany jak zdrada. Publiczność wygwizdała Dylana, a dawni fani odwrócili się od niego.Everett CollectionEast News
Stał się głosem pokolenia. Od początku dawał jednak znać, że jest orędownikiem wyłącznie w swojej własnej sprawie. "Nigdy nie zamierzał chodzić z nami na marsze - wspominała pieśniarka Joan Baez (na zdjęciu razem w 1965 r.). - Do dziś ludzie podchodzą do mnie na wiecach pytając: czy przyjdzie Bob? A on nigdy nie przychodzi!". W 1963 roku wziął jednak udział w "Marszu na Waszyngton", gdzie z bliska przysłuchiwał się przemówieniu Martina Luthera Kinga.Monty Fresco / Rex FeaturesEast News
Robert Allen Zimmerman (bo pod takim nazwiskiem przyszedł na świat Bob Dylan) to w USA człowiek-instytucja. Ikona. Legenda. W jego twórczości znajdziemy m.in. amerykański (a także angielski, irlandzki czy szkocki) folk, klasyczny blues, country, rock and roll, rockabilly czy jazz. Z kolei nagrania Dylana zainspirowały tysiące muzyków na całym świecie.DEZO HOFFMANN / Rex FeaturesEast News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas