Bez Cenzury: Raczej dla koneserów

"Reprezentuję siebie" to utwór warszawskiego składu Bez Cenzury. Siwers, Łysol i Ero wywołali sporą sensację na krajowej scenie hiphopowej, zapraszając do nagrania swej kompozycji aż 26 zaprzyjaźnionych MC. Z tego powodu utwór trwa blisko 11 minut. "Reprezentuję siebie" pilotuje album "Klasyk", o którym portalowi INTERIA.PL opowiedział Ero.

Na planie "Reprezentuję siebie"
Na planie "Reprezentuję siebie" 

- Album "Klasyk" składa się z 16 tracków. Jest zróżnicowany, bo staraliśmy się zachować złoty środek. To znaczy, żeby wszystko nie było na jedną nutę i żeby było w miarę ciekawie - opisuje raper.

- Płyta powstawała przez 6 miesięcy, w domowym studiu Siwersa. Nie ma niej kołysanek i utworów do snu, jest raczej energicznie.

- Są też dwa "romantyki". Jeden nosi tytuł "Do d**y" i niech każdy zinterpretuje sobie tytuł wedle własnej opinii - śmieje się Ero.

"Klasyk" promuje 11-minutowy numer

"Reprezentuję siebie"

, do którego klip możecie oglądać na stronach INTERIA.PL.

- Lubimy, jak dzieje się coś innego. A 11-minutowego klipu jeszcze nikt u nas nie zrobił. A wiem, że teledysk cieszy się sporą popularnością.

- Pokazuje to, że ludzie nie czekają na słodkie pierdy, tylko na tego typu produkcje. A ja jestem bardzo dumny, że mogłem taki projekt współtworzyć i brać w nim udział.

- Nigdy nie zależało nam na robieniu utworów dla wszystkich. Zawsze mówiłem, że to ma być muzyka raczej dla koneserów i dla tych, którzy lubią wsłuchiwać się w wersy i melorecytację.

Bit w tej piosence jest dość prosty, ale chodziło nam o to, żeby się wsłuchać w słowa - podkreślił Ero.