Anna Kalczyńska komentuje aferę w "Dzień dobry TVN". "Grożono mi śmiercią"
Na początku 2020 roku, krótko przed wybuchem pandemii, sieć żyła aferą wokół "Dzień dobry TVN", gdzie w lekceważący sposób wypowiadano się na temat BTS i wokalisty Jungkooka. Na prowadzących program – Andrzeja Sołtysika i Anną Kalczyńską spadłą ogromna krytyka. Dziennikarka po dwóch latach od sprawy zabrała głos.
W grudniu 2019 roku firma TC Candler zaprezentowała ranking 100 najprzystojniejszych twarzy świata. Wyboru dokonali niezależni krytycy. Zwycięzcą okazał się 22-letni wówczas wokalista grupy BTS (posłuchaj!), Jungkook. Piosenkarz w tyle zostawił m.in. Shawna Mendesa, Jasona Momoę i Jensena Acklesa.
Afera w "Dzień dobry TVN". Poszło o wokalistę BTS
Ranking odbił się szerokim echem, a niemal miesiąc po całej publikacji, temat doczekał się reportażu i dyskusji w "Dzień Dobry TVN". Wydźwięk materiału i niewybredne komentarze wygłaszane na antenie dotyczące wokalisty szybko spotkały się z oburzeniem zgromadzonych na Twitterze fanów k-popu i zespołu BTS.
"Jeżeli spodziewają się państwo na czele stawki na przykład Brada Pitta czy George'a Clooneya, to może państwa czekać spora niespodzianka. (...) Najprzystojniejszym mężczyzną świata jest Jungkook - więc właśnie, nic nam to nazwisko nie mówi. Twarz, powiedziałabym... niespecjalnie bardzo męska, prawda? (...) Włosy zakładam, że farbowane" - stwierdziła prezenterka Anna Kalczyńska.
Niemal natychmiast powstał hasztag #dziendobrytvnisoverparty, pod którym zniesmaczeni internauci punktowali oburzający materiał.
Oburzenie fanów zaskoczyło TVN? Musieli przeprosić fanów
O całej sytuacji napisały media w całej Polsce. Stacja TVN zdecydowała się wystosować komentarz z przeprosinami dla fanów grupy i k-popu.
"TVN i Discovery przepraszają Pana Jeona Jung-kooka, Pana Junga Ho-seoka, pozostałych członków i fanów zespołu BTS oraz K-popu, a także wszystkich, których uraził materiał wyemitowany w 'Dzień Dobry TVN' w dniu 28 stycznia br. oraz zachowanie prowadzących to wydanie programu. Wydźwięk audycji był całkowicie niezgodny z wartościami, które wyznajemy jako firma. Dlatego rozpoczęliśmy wewnętrzne postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Zapewniamy, że dołożymy wszelkich starań, aby podobne sytuacje nie powtórzyły się w przyszłości" - mogliśmy przeczytać w oświadczeniu.
TVN zakończył współpracę z Adamem Federem, reporterem przeprowadzającym kontrowersyjną sondę o zespole BTS i jednym z wokalistów. Na swoich dotychczasowych stanowiskach pozostali prowadzący wydanie programu Anna Kalczyńska i Andrzej Sołtysik, a także wydawca Magdalena Kowalik-Nóżka. Sama stacja nie komentowała doniesień.
"Jest nam ogromnie przykro, że nasze słowa zostały odebrane jako rasistowskie czy ksenofobiczne. Z całą mocą pragniemy Państwa zapewnić, że nie kierowały nami takie pobudki. Nie mieliśmy świadomości, że nasza opinia dotycząca estetyki zostanie tak szeroko zinterpretowana. Rozumiemy jednak, że wyszło bardzo niezręcznie więc bijemy się w piersi" - napisali dziennikarze "DDTVN".
KRRiT uznała, że przeprosiny oraz zwolnienie reportera były adekwatnymi ruchami i nie nałożyła kary pieniężnej.
Anna Kalczyńska komentuje to, co działo się po wybuchu afery z BTS
Ponad dwa lata po wybuchu afery Kalczyńska skomentowała w rozmowie z Plejadą to, co wtedy działo się wokół "DDTVN".
"Na Twitterze miałam wówczas po kilka tysięcy komentarzy dziennie. I to nie tylko z Polski, ale z całego świata. Jak się pewnie domyślasz, nie były to przyjemne słowa, łącznie z groźbami śmierci. I dla mnie, i dla Andrzeja to była ogromna nauczka. Wiele dowiedzieliśmy się wtedy o naszym społeczeństwie i o dzielących nas cywilizacyjnych, kulturowych i generacyjnych różnicach. Zdaliśmy sobie też sprawę, że to, że my nie wiemy o istnieniu pewnych zjawisk, nie oznacza to, że one nie istnieją" - przyznała.
Dziennikarka dodała, że była bardzo blisko utraty pracy. Skończyło się jedynie na ostrzeżeniu.
"Odbyliśmy wówczas spotkanie kryzysowe z naszym szefostwem. To był bardzo trudny czas, który wiele nas nauczył, ale który nie wynikał z naszych złych intencji" - dodała i przyznała, że teraz za każdym razem zastanawia się, czy to, co mówi, może kogoś obrazić.