Adele "30": Są pierwsze opinie o płycie. Warto było czekać?
Długo oczekiwany album trafił już w ręce krytyków. Następca "25" z 2015 roku powstawał podczas wielu zawirowań, jakie przeżywała wokalistka. Od kilku tygodni Adele prowadziła kampanię promującą wydawnictwo. Czy spełniło oczekiwania krytyków?
Adele nigdy nie współpracowała z mediami tak mocno, jak teraz, by promować nową płytę. Zwykle stroniąca od blasków fleszy gwiazda zmieniła swoje podejście do prasy i telewizji - została twarzą okładki wielu magazynów, m.in. Rolling Stone, Vogue czy The Face.
Ta niekwestionowana gwiazda brytyjskiej sceny sprzedała ponad 120 milionów płyt na świecie i 15 razy zdobyła nagrodę Grammy. Nic dziwnego, że album "30" (premiera 19 listopada) jest najbardziej wyczekiwanym krążkiem tego roku. W tworzeniu płyty "30" wziął udział producent Greg Kurstin, który pracował z nią przy "25". Album zapowiadany jest jako najbardziej intymny w dorobku artystki, między innymi dlatego, że Adele odkrywa przed słuchaczami emocje, które towarzyszyły jej w trakcie rozwodu z Simonem Koneckim.
Utwory powstały z myślą o jednym, wyjątkowym słuchaczu, jej synu Angelo. Sama Adele wyznała, że może kiedyś po przesłuchaniu "30", jej pierworodny zrozumie powody rozstania rodziców. Niedawno pojawiła się kolejna piosenka z nowej płyty, "To Be Loved" (sprawdź!).
Krytycy mieli przedpremierowo okazję przesłuchać cały album. Czy Adele będzie zadowolona z tego, co napisały o niej najpoczytniejsze gazety? Z pewnością! Okazuje się, że według portalu Metacritic, który zbiera opinie krytyków z całego świata, ale także słuchaczy, "30" otrzymało notę 89/100. Przy okazji dowiadujemy się, że magazyn Rolling Stone ocenił album na maksimum w swojej skali (pięć gwiazdek), podobnie brytyjski The Telegraph oraz Consequence. Adele jest szczególnie chwalona za znajdujące się na płycie "nagromadzenie, skupienie i wylanie emocji, które każdy może zaśpiewać".
Krytycy nazywają "30" albumem najmocniejszym w jej dyskografii oraz "dziełem katharsis, terapii i ukojenia". Independent przyznał gwieździe notę 80/100 nazywając wokalistkę "patronką złamanych serc", która "wylizuje rany na swoim rozwodowym albumie". Najniżej płytę ocenia NME, które przyznało jej jedynie 60/100 nazywając album "najbardziej kreatywnym w jej dorobku, z tekstami, które nie wychodzą poza bezpieczny teren".
Na płycie mamy słyszeć wiele "inspirowanych soulem lat 60. i muzyką wytwórni Motown momentów", a także nieco "ulepszone i zmodyfikowane brzmienie" znane z wcześniejszych dokonań artystki. Już wkrótce w Muzyka Interia także przeczytacie recenzję "30"!
Mała Adele. Czyż nie jest słodka?
Podczas niedawnego koncertu promującego płytę Adele pomogła parze w oświadczynach. Gwiazda powiedziała publiczności, by zachowali absolutną ciszę, a Quentin, który chciał się oświadczyć, wprowadził swoją dziewczynę z przodu sceny - miała opaskę na oczach i słuchawki wygłuszające. Zapanowała ciemność, a w końcu kobieta zdjęła opaskę i słuchawki i mogła zobaczyć, co dzieje się wokół. Po chwili mężczyzna oświadczył się jej, a ona powiedziała "tak".
Wtedy - w punktowym świetle - ze sceny wyłoniła się Adele i wykonała piosenkę Boba Dylana "Make You Feel My Love". Para zasiadła obok Lizzo i Melissy McCarthy w pierwszym rzędzie. W trakcie koncertu, oprócz premierowego singla "Easy On Me", Adele zaprezentowała fanom także "Hold On" (które mogliśmy już usłyszeć w reklamie Amazona), "Love Is A Game" oraz "I Drink Wine".