"X Factor" i "The Voice" jak "Trudne sprawy"?

Dramatyczne historie z życia uczestników sobotnich programów karaoke częściowo przysłoniły samo śpiewanie.

Larysa Tsoy przyszła do "X Factor", by udowodnić, że rak to nie wyrok
Larysa Tsoy przyszła do "X Factor", by udowodnić, że rak to nie wyrok 

Bohaterką drugiego odcinka trzeciej serii "X Factor" była pochodząca ze Lwowa Larysa Tsoy.

Mieszkająca w Ostrołęce 59-latka, zapalona wędkarka, z niezłym skutkiem zmierzyła się z przebojem "The Best" Tiny Turner.

Jednak motywem przewodnim jej występu i obecności w "X Factor" stała się zwycięska walka Larysy z nowotworem.

Z kolei w "The Voice Of Poland" mieliśmy poruszający występ Marty Zywar, która zaczęła płakać za zmarłym ojcem. "Nie mogę tego powstrzymać" - tłumaczyła Tomaszowi Kammelowi. "Tato, dziękuję" - dodała wzruszona, gdy okazało się, że przeszła dalej.

Obie historie rzeczywiście piękne i wzruszające, ale czy nie zbliżamy się niebezpiecznie do momentu, gdy "talent shows" zaczną przypominać serial "Trudne sprawy"? Czy producenci będą chcieli podnieść oglądalność właśnie takimi historiami? Czekamy na wasze komentarze!

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas