Sprawdza się jako pedagog

- Moim zadaniem jest doprowadzenie uczestników do jak najdalszego etapu, ale przede mną bardzo trudny wybór w nadchodzącej Bitwie - mówi "trener" Andrzej Piaseczny.

"Wymagający mentor" Andrzej Piaseczny / fot. Jarosław Antoniak
"Wymagający mentor" Andrzej Piaseczny / fot. Jarosław AntoniakMWMedia

"Tele Tydzień": Uczestnicy zwracali uwagę, że trenerzy traktują ich po koleżeńsku, natomiast wspominali, że pan był bardzo wymagający. Ma pan już miano "surowego mentora"?

Andrzej Piaseczny: - No cóż.. Mam nadzieję, że przyjaźnię się z nimi trochę bardziej poza pracą. Mentor to nie jest określenie, które mi wyjątkowo odpowiada, ale niech już zostanie (śmiech). Moim zadaniem jest doprowadzenie ich do jak najdalszego etapu tego programu. Konkurencja jest bardzo silna.

- Widzom wydaje się, że nie ma nic prostszego, niż wyjść na scenę i zaśpiewać. Wiem, ile wysiłku kosztuje coraz lepsze pokazanie się. Muszę się podzielić tą wiedzą z moją grupą, by ich postępy były bardziej widoczne. Proszę mi wierzyć, że już są.

Jak wyglądały warsztaty przed nagrywaniem Bitwy?

- Pracowaliśmy od rana do nocy przez parę dni. Mam u siebie w grupie naprawdę różnorodne osobowości i niektórych trzeba było trochę utemperować, innych podnieść na duchu. Ale sprawdza się taka belferska zasada, że lubi się bardziej urwisów, a nie prymusów, którzy już są dobrzy.

- Ja sam jestem z wykształcenia nauczycielem, choć nigdy nie wykonywałem tego zawodu, więc teraz mam możliwość sprawdzić się jako pedagog. Stawiam oczywiście minusowe oceny, ale one też bardziej mobilizują do pracy!

A coś pana zaskoczyło?

- Na przesłuchaniach w ciemno wybieraliśmy ludzi na podstawie wrażenia, emocji i kierowaliśmy się różnymi przesłankami. Podczas warsztatów byłem zaskoczony, że ci, na których nie stawiałem w mojej ekipie, fantastycznie śpiewają! Dobierając uczestników w pary do Bitwy, sam nawet stworzyłem sobie małą komplikację i teraz naprawdę będę mieć dużą trudność w wyborze.

A można powiedzieć, że było coś, czego to pan mógł się nauczyć od uczestników?

- Jak świat światem wiadomo, że ucząc kogoś, sami się najlepiej uczymy (śmiech). Nie wiem, czy kiedykolwiek o tym mówiłem głośno, ale ja sam, co najmniej dwa razy w roku umawiam się na tygodniowe warsztaty z trenerką wokalną i to właśnie pomaga mi nie tylko utrzymać kondycję głosu, ale również czynić postępy. Tym razem mam okazję robić to wspólnie z moją grupą...

Po amerykańskiej wersji "The Voice..." Adam Levine i Christina Aguilera śpiewają razem. Czy możemy się spodziewać pana nagrania z którymś z trenerów? Którego by pan wybrał?

- Bardzo chciałbym, proszę mnie jednak zwolnić z wyboru między moimi genialnymi koleżankami. Za to z Nergalem, w przeciwieństwie do tego, jak mocno się polubiliśmy, mielibyśmy, zdaje się, dość duży problem z ustaleniem ram muzycznych (śmiech). Pozostanę więc raczej przy własnym projekcie, do którego już teraz zapraszam. W styczniu 2012 r. premiera mojego nowego albumu. Będzie nosić tytuł: 'To co dobre'.

Z Andrzejem Piasecznym rozmawiał Wojciech Skrok.

Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień"

Tele Tydzień
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas