Wrocław: Zabrakło 746 gitarzystów
Gitarowy Rekord Guinnessa nie został pobity. Na wrocławskim Rynku w sobotę grało "Hey Joe" Jimi'ego Hendrixa tylko 5601 gitarzystów. To wynik lepszy od tego z 2010 r. (4597 muzyków) ale gorszy od rekordu z 2009 r., kiedy utwór Hendrixa grało 6346 gitarzystów.
W tym roku wyjątkowo bicie rekordu zostało zorganizowane 30 kwietnia tj. w sobotę, a nie 1 maja - jak co roku - ze względu na beatyfikację Jana Pawła II.
Jak poinformowała PAP Anna Pupin, współorganizatorka Gitarowego Rekordu Guinnessa, organizatorzy próbowali zbudować światową Guitar Union, dlatego też na wrocławski Rynek zapraszali nie tylko gitarzystów z Polski, ale i całego świata. Tak więc w tym roku "Hey Joe" grali także m.in. Szwedzi, Amerykanie i Czesi.
Gitarowy Rekord Guinessa nie został pobity - Wrocław, 30 kwietnia 2011 r.
Na wrocławskim Rynku pod przewodnictwem Leszka Cichońskiego zorganizowano Thanks Jimi Festival, którego częścią była próba pobicia Gitarowego Rekordu Guinessa. Tym razem się nie udało, choć zagrało 5601 gitarzystów (rekord to 6346).
Zeszłoroczną gitarową orkiestrę grającą "Hey Joe" można było obejrzeć w telewizji na całym świecie, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Australii, Emiratach Arabskich, Egipcie, Turcji, Korei i w większości krajów w Europie. Bicie rekordu pokazały m.in. Al Jazeera, RTL i największa amerykańska stacja CBS, a także TV japońska i w Iranie.
"Nie wiemy jeszcze kto w tym roku pokazał relacje z wrocławskiego Rynku, a kto jeszcze pokaże - będzie robić relacje. Zbieramy informacje na ten temat" - mówiła Pupin, która dodała, że zainteresowanie tym wydarzeniem wciąż jest duże.
W tym roku do Thanks Jimi Festival i odbywającego się w jego ramach Gitarowego Rekordu Guinnessa dołączają Oslo, Kolonia, Nybro, Chicago. We wszystkich tych miastach bowiem zgromadzili się fani gitary, by wspólnie zagrać "Hey Joe", hymn Gitarowego Rekordu Guinnessa. Jednak do rekordu wliczane mogły być tylko osoby zgromadzone na wrocławskim Rynku.
Ponadto organizatorzy zapraszali do bicia rekordu posiadaczy różnych innych instrumentów strunowych szarpanych. "Zgłosili się muzycy z przedziwnymi instrumentami strunowymi. Niektóre były nie tylko własnoręcznie robione, ale wręcz wymyślone przez instrumentalistę - jedyne w swoim rodzaju" - opowiadała Pupin.