Tak powstał kultowy utwór The Beatles. Odrzucili go aż dwa razy!
Na tle imponującego katalogu The Beatles, "One After 909" może wydawać się zaledwie ciekawostką. Ale dla Johna Lennona i Paula McCartneya miała zupełnie inny ciężar — była jedną z ich pierwszych wspólnych prób stworzenia rockowego hitu. Co ciekawe, piosenka ta przeleżała w szufladzie aż do 1970 roku, by ostatecznie trafić na album "Let It Be".

The Beatles i album Let It Be: długa droga do ostatniej płyty
Na początku lat 70. zespół znajdował się już na zakręcie. Relacje między członkami były napięte, a sesje nagraniowe nie należały do najłatwiejszych. Początkowo album miał nosić tytuł "Get Back", a jego produkcją zajmował się George Martin. Jednak muzycy nie byli zadowoleni z rezultatów, co doprowadziło do wstrzymania projektu. Dopiero zaangażowanie Phila Spectora pozwoliło dokończyć płytę, która ostatecznie ukazała się jako "Let It Be".
Na krążku znalazła się m.in. "One After 909" - piosenka napisana wiele lat wcześniej, ale z różnych powodów odkładana. Jej surowe, rock’n’rollowe brzmienie wprowadzało kontrast wobec bardziej lirycznych utworów z płyty.
Piosenka napisana w młodości: Lennon i numerologiczna "dziewiątka"
John Lennon miał z tym utworem wyjątkową relację. W wywiadzie dla magazynu "Playboy" w 1980 roku przyznał, że napisał go jako nastolatek. Zabawnie wspominał wówczas, że liczba 9 towarzyszyła mu przez całe życie - urodził się 9 października, mieszkał pod dziewiątką i... piosenkę zatytułował "One After 909".
Dla Lennona była to więc forma muzycznego wspomnienia. Nieco inaczej patrzył na nią Paul McCartney. W biografii autorstwa Barry’ego Milesa muzyk przyznał, że nie uważa tego utworu za wybitny, ale darzy go wielkim sentymentem. Przypominał mu czasy, gdy razem z Lennonem marzyli o wielkiej karierze, siedząc z gitarą i próbując ułożyć pierwsze bluesowe frazy o pociągu towarowym.
"One After 909" i wcześniejsze wersje piosenki Beatlesów
Mało kto wie, że pierwsze podejście do "One After 909" miało miejsce już w 1960 roku - wtedy The Beatles działali jeszcze jako The Quarrymen. Próbowali też nagrać ją ponownie w 1963 roku, ale efekt nie spełnił ich oczekiwań. Ostatecznie piosenka doczekała się trzeciego podejścia i to właśnie ta wersja zagościła na albumie "Let It Be".
Brzmienie utworu wyraźnie czerpie z amerykańskiego rock’n’rolla i wyróżnia się spośród innych kompozycji na płycie. Właśnie ta nieoszlifowana, młodzieńcza energia nadała jej wyjątkowego charakteru.
The Beatles wracają na ekrany. Sam Mendes kręci cztery filmy o legendarnym zespole
Choć historia Beatlesów była już wielokrotnie opowiadana, reżyser Sam Mendes zamierza podejść do niej w zupełnie nowy sposób. W 2028 roku na ekrany trafią cztery filmy biograficzne, z których każdy będzie koncentrował się na jednym z członków zespołu: Johnie Lennonie, Paulu McCartneyu, George’u Harrisonie i Ringo Starrze.
Obsada robi wrażenie: Harris Dickinson zagra Lennona, Paul Mescal wcieli się w McCartneya, Barry Keoghan jako Starr oraz Joseph Quinn jako Harrison. Mendes zapewnia, że projekt powstał w ścisłej współpracy z rodzinami muzyków oraz z samym Paulem McCartneyem i Ringo Starrem.
Dowiedz się więcej: Sam Mendes ujawnia, kto zagra Beatlesów w biografi. Zobacz, kto wcieli się w legendy
To pierwszy raz, kiedy prawa do życia i muzyki Beatlesów zostały oficjalnie udzielone na potrzeby filmów fabularnych. Reżyser zaznaczył, że historia zespołu była zbyt obszerna, by zamknąć ją w jednym filmie - dlatego zdecydował się na cztery oddzielne historie, które razem stworzą pełniejszy obraz legendy.