Śmierć nijakiej muzyki

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Amerykańscy softrockowcy z The Eagles nie chcą mierzyć się na listach przebojów ze sztucznie wykreowanymi gwiazdami.

The Eagles (Don Henley drugi z lewej)
The Eagles (Don Henley drugi z lewej)arch. AFP

Legendarny zespół wkrótce opublikuje pierwszy od 30 lat studyjny album. Płyta nosi tytuł "Long Road Out Of Eden".

"Czekamy z premierą do momentu, aż nijaka muzyka umrze i znikną te niepokojące trendy panujące na listach przebojów. Wtedy znów wkroczymy do akcji" - opowiada Don Henley.

Muzyk podkreśla, że The Eagles wciąż hołdują "starej szkole" i używają analogowe sprzętu podczas sesji nagraniowych:

"Sami gramy i śpiewamy. Nagrywamy muzykę w staroświecki i organiczny sposób. Komputery nie piszą za nas piosenek. Muzyka to wciąż efekt naszej pracy" - podkreśla Henley.

The Eagles, najlepiej sprzedający się zespół w historii amerykańskiego show biznesu, musieli jednak przystosować się do nowych warunków na rynku:

"Będziemy sprzedawać naszą płytę za pośrednictwem sieci supermarketów Wal-Mart. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to idealne rozwiązanie, ale na pewno lepsze niż współpraca z wytwórnią" - komentuje artysta.

"Nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie 60-letni muzyk ma zapewnioną promocję nowego albumu. Nawet, jeśli jego piosenki są świetne" - tłumaczy Henley.

Zanim będziemy mieli okazję posłuchać nowych "świetnych piosenek" The Eagles, przypomnijmy sobie największy przebój zespołu "Hotel California" z koncertu z 1976 roku, kiedy to zespół był u szczytu popularności i sławy:


emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na