Rockman po wylewie. "On chce żyć"
Lekarz opiekujący się będącym w krytycznym stanie Bretem Michaelsem z grupy Poison, jest pod wrażeniem ogromnej determinacji rockmana.
Przypomnijmy, że 47-letni artysta w zeszłym tygodniu trafił do szpitala na skutek wylewu krwi do mózgu. Bret Michaels przebywa na oddziale intensywnej terapii i jest pod stałym nadzorem lekarzy.
O stanie zdrowia wokalisty grupy Poison wypowiedział się zajmujący się rockmanem doktor.
"Nie ma najmniejszych wątpliwości, że pan Michaels jest w ciężkim stanie" - oświadczył Joseph Zabramski, dodatkowo opisując szczegółowo terapię rockmana.
Lekarz podkreślił również, że artysta jest bardzo zdeterminowany, by ozdrowieć.
"Jego wola życia i chęć wyjścia krytycznego stanu jest godna szacunku. Ma w sobie olbrzymią chęć walki" - stwierdził doktor Zabramski.
"Bret Powiedział mi co spowodowało, że pomimo wylewu udało mu się dotrzeć do szpitala. Pan Micheals nie chciał bowiem, by rodzina zobaczyła go - jak to określił - 'leżącego na podłodze bez życia'. To właśnie jego wola pozostania przytomnym w trakcie wylewu i błyskawiczna pomoc lekarzy spowodowały, że jego choć jest ciężki, jet również stabilny" - ujawnił lekarz.
Przedstawiciel artysty poinformował, że na wtorek (4 maja) zwołano konferencję prasową, na której poinformuje szczegółowo o stanie zdrowia wokalisty Poison.