Peter Gabriel w Łodzi: Trzy gwiazdki Michelina

Zachęcająca przystawka, smakowite i sycące danie główne oraz przepyszny deser z dodatkami - na taki posiłek zaprosił Peter Gabriel 15 tysięcy fanów do Atlas Areny w Łodzi. Byłem wśród nich.

Peter Gabriel w Łodzi
Peter Gabriel w Łodzifot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl

Peter Gabriel w Łodzi, 12 maja 2014

Zobacz zdjęcia z koncertu Petera Gabriela w Atlas Arenie w Łodzi. Przeczytaj naszą relację!

Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Tony Levinfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Tony Levinfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
David Rhodesfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Tony Levinfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl
Peter Gabrielfot. Marcin Bąkiewicz/mfk.com.pl

Nie będę ukrywał, Petera Gabriela wielbię i przejechanie przez pół Polski na jego koncert nie jest dla mnie wielkim wyrzeczeniem, nawet przerywając urlop. Niemal dokładnie dwa lata temu miałem możliwość uczestniczenia w wydarzeniu, jakim był jego występ z New Blood Orchestra w ramach Life Festival Oświęcim. Plenerowy koncert z symfonicznymi wersjami pokazał nam inne, ale równie piękne oblicze 64-letniego obecnie wokalisty.

Brytyjczyk do Polski powrócił w ramach rozciągniętej w czasie trasy "Back To Front: So Live 2012-2014", która związana jest z 25-leciem premiery płyty "So", największego komercyjnego sukcesu byłego frontmana Genesis. Formalnie piąty studyjny album Gabriela premierę miał w 1986 r., więc de facto bliżej nam do 30. rocznicy premiery. Pomysł z odtwarzaniem po latach całych płyt na żywo nie jest już nowy, jednak w przypadku "Back To Front" nie mam poczucia ordynarnego skoku na kasę nostalgicznie nastawionych fanów.

U boku Petera Gabriela stanęła otrzaskana w bojach ekipa wyśmienitych muzyków, którzy towarzyszyli wokaliście na trasie podczas premiery "So": Tony Levin (basy), David Rhodes (gitary), David Sancious (klawisze), Manu Katché (perkusja) oraz wokalistki Jennie Abrahamson i Linnea Olsson (grająca także na wiolonczeli). Obie panie zaprezentowały się we własnym repertuarze w ciągu niewiele ponad 20-minutowego koncertu przed Peterem Gabrielem. Sam wokalista rozpoczął wieczór przy fortepianie (w towarzystwie Levina), a później wspierał kolegów na syntetyzatorze.

"Nie chcę kaleczyć waszego języka, dlatego poprosiłem o tłumaczenie" - przeczytał z kartki po polsku Peter Gabriel, budząc zrozumiały entuzjazm w wypełnionej po brzegi Atlas Arenie. Na telebimach mogliśmy przeczytać "menu" koncertu: przystawka (akustyczne wersje "OBUT", "Come Talk To Me" i "Shock The Monkey" zagrane przy pełnym świetle), danie główne (elektryczna część z "Digging In The Dirt", "Secret World" i "Solsbury Hill" na czele) oraz deser w postaci "So" w całości ("Jeśli to państwo przetrwają" - czarował). W roli kelnera i szefa kuchni zarazem - niesamowity Peter Gabriel, dbający o każdy szczegół widowiska. Perfekcja pod pełną kontrolą.

Cały koncert przypomniał, że Gabriel jeszcze w czasach Genesis był jednym z pionierów wprowadzania elementów parateatralnych podczas występów na żywo. Teraz do tego zaprzęgnięte są najnowocześniejsze zdobycze techniki (od reflektorów na ruchomych żurawiach, przez kamerę na gryfie instrumentu Levina, po imponującą spiralę rozwijającą się z ogromnego pierścienia, w którym schował się Gabriel podczas "The Tower That Ate People"). W tym spektaklu z świetnie dobraną oprawą najważniejsze były jednak dźwięki i słowa - były momenty, gdy słychać było jedynie szepty i trzask aparatów w telefonach komórkowych, ale też takie, w których na widowni panowała kompletna cisza.

"Nie bój się płakać" - zaśpiewał podczas zagranego na bis "Here Comes The Flood" (utwór nadprogramowy, w tym roku to dopiero piąty koncert z tym nagraniem) Peter Gabriel. Myślę, że wielu osobom łezka zakręciła się kilkakrotnie - z emocji, ze wzruszenia i radości (wyklaskany "Solsbury Hill" z zabawnym układem tanecznym Gabriela, Rhodesa i Levina).

Ten ostatni to znakomite zaprzeczenie stereotypu drętwego i sztywnego basisty, który przez cały koncert stoi w miejscu. Tony Levin superstar! Nie dość, że niemal co piosenkę zmieniał instrument (imponująca paleta: basy, elektryczne kontrabasy, Chapman stick, klawisze), dośpiewywał chórki, to jeszcze na początku "In Your Eyes" głębokim głosem zaśpiewał duet z Gabrielem. Od czasu do czasu strzelał też publiczności fotki - a wszystko to z rozbrajającym uśmiechem spod wąsa. Miejsce na środku sceny całkowicie uprawnione.

To właśnie Levin (wraz z Manu Katché, niskie ukłony dla tego pana) dbał o rytmiczne zabezpieczenie całości. W solowej twórczości Peter Gabriel z wielką swobodą splata brzmienia funkowe, soulowe, etniczne i nawet gospel ("Mercy Street" zaśpiewane przez leżącego na plecach wokalistę), a "So" można potraktować jako esencję rozbuchanych muzycznie lat 80. Idealnym przykładem jest przebój "Big Time", w którym Levin zaprezentował swoje "funk fingers", nakładki na palce, którymi uderzał w struny basu, podbijając dodatkowo dźwięki perkusji. Zabawy z rytmem widać było też na telebimach, gdy ujęcia w zwolnionym tempie dodawały nietypowego efektu.

"Ogromne brawa dla najlepszej załogi, jaka istnieje" - w ten sposób, po polsku, Peter Gabriel wyraził uznanie dla całej ekipy, a trasę przypominającą "So" porównał do spotkania po latach starych przyjaciół.

Finał nie mógł być inny - "Biko", przejmujący hołd nie tylko dla Stephena Biko, ale także dla wszystkich młodych ludzi, którzy za pomocą telefonów komórkowych i sieci społecznościowych walczą o te same sprawy, za które życie oddał Biko. "Reszta należy do was" - taki napis-apel pojawił się na telebimach, a wszyscy muzycy, poczynając od Gabriela, który zostawił mikrofon zwrócony w stronę publiczności, kolejno schodzili ze sceny. Jako ostatni światło zgasił Manu Katché, do końca wybijając marszowy rytm.

"Dziękuję Łódź za bycie bardzo głośnym z waszym śpiewaniem i rozumieniem mojego mówienia po polsku! Dbajcie o siebie podczas powrotu do domów i do zobaczenia wkrótce!" - taki wpis pojawił się na oficjalnym profilu Petera Gabriela na Facebooku po zakończeniu koncertu w Łodzi.

Setlista koncertu Petera Gabriela w Łodzi:

"OBUT"
"Come Talk To Me"
"Shock The Monkey"
"Family Snapshot"
"Digging In The Dirt"
"Secret World"
"The Family And The Fishing Net"
"No Self Control"
"Solsbury Hill"
"Why Don't You Show Yourself"
"Red Rain"
"Sledgehammer"
"Don't Give Up"
"That Voice Again"
"Mercy Street"
"Big Time"
"We Do What We're Told (Milgram's 37)"
"This Is Your Picture (Excellent Birds)"
"In Your Eyes"
Bis:
"Here Comes The Flood"
"The Tower That Ate People"
"Biko".

Michał Boroń, Łódź

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas