Nie żyje Bora Dziordziević. Legendę rocka pożegnał sam prezydent Serbii
Nie żyje Bora Dziordziević. Był serbską legendą muzyki rockowej i od lat stał na czele jugosłowiańskiego zespołu Riblja Czorba. Zmarł w wieku 72 lat, przegrywając walkę z ciężkim zapaleniem płuc.
W środę 4 września, na Instagramie jugosłowiańskiego zespołu hardrockowego Riblja Czorba pojawił się przykry wpis. Muzycy poinformowali o śmierci Bory Dziordzievića - wokalisty, uchodzącego za serbską legendę rocka. Udało mu się dożyć 72 lat. Przegrał walkę z ciężkim zapaleniem płuc, a ostatnie dni spędził w szpitalu w Lublanie.
"Drodzy przyjaciele, ze smutkiem i żalem informujemy, że opuścił nas nasz przyjaciel i brat Borisav Bora Dziordziević. Spoczywaj w pokoju, nasz drogi Boki" - czytamy w mediach społecznościowych zespołu.
Zmarła ceniona legenda rocka. Ich piosenki królowały na Bałkanach
Bora Dziordziević urodził się w 1952 roku w Czaczku w Serbii, a przygodę z branżą muzyczną rozpoczął już w wieku 13 lat. Wówczas w jego rodzinnej miejscowości aż roiło się od lokalnych kapel. Zespół, w którym później spędził większość swojego życia, założył w 1978 r. Swoją debiutancką płytą - "Kość w gardle" - zapewnili sobie udany start w branży. Krążek został świetnie przyjęty przez krytyków, a fani jeszcze chętniej słuchali rockowych brzmień Riblja Czorby.
Kolejne lata przynosiły grupie coraz większe sukcesy. Ich muzyka stawała się popularna szczególnie na Bałkanach. Riblja Czorba miała swoich fanów również w Polsce. Zespół wystąpił w 2014 r. na koncercie w Warszawie, na którym zgromadził się pokaźny tłum słuchaczy.
Rosnąca popularność grupy niosła za sobą nie tylko pozytywne skutki. Bora walczył z uzależnieniem co nie było łatwym wyzwaniem w świecie show-biznesu, wciąż wystawiającym muzyka na różnego rodzaju pokusy. Publiczność uznała go za jednego z najbardziej kontrowersyjnych muzyków ówczesnej Jugosławii. Przyczyniał się do tego także prowokacyjny i bezkompromisowy charakter jego tekstów. W 1990 r., po wydaniu albumu "Koza Nostra" został nawet posądzony o "obrazę klasy robotniczej", jednak zarzuty szybko oddalono.
Ostatnie lata życia Bora Dziordziević spędził z żoną. Pożegnał go sam prezydent
Muzyk ostatnie chwile swojego życia spędził ze swoją trzecią żoną, Dubravką Milaković. Kobieta była młodsza od rockamana o 28 lat i wspólnie mieszkali na Słowenii.
Po śmierci artysty, hołd złożył mu sam prezydent Serbii, Aleksandar Vuczić. "Odszedł wielki człowiek, pozostawiając nam swoje pieśni z wielką miłością do Serbii" - podkreślił.