Reklama

Muniek płacze nad sobą

- Potrafię płakać nad sobą, kiedy mnie jakieś dzieło sztuki wzruszy. Nie uważam, że to jest jakieś niemęskie. W ogóle nie jestem typem maczo - mówi Muniek Staszczyk portalowi INTERIA.PL.

15 marca ukazał się album "Muniek" - pierwsze solowe wydawnictwo w dorobku wokalisty T.Love. Do nagrania tej płyty zainspirował Staszczyka dawny kolega z zespołu, Jan Benedek.

- Minęło 17 lat i dwa lata temu spotkaliśmy się znowu. Facetowi talent nie zniknął. Dał mi kopa, bo zależało mu strasznie. Zmobilizował mnie jak trener. Gdybym nie miał partnera muzycznego, któremu ufam, to by to nie poszło - opowiada Muniek w rozmowie z INTERIA.PL.

Benedek odpowiada za warstwę muzyczną i za produkcję na solowym albumie Staszczyka. Wokalista podkreśla, że ich płyta w 60% jest dziełem Benedka, a w 40% Staszczyka. Przypomnijmy, że duet ten odpowiada za takie przeboje T.Love jak "Warszawa" czy "King".

Reklama

Muniek powiedział nam, że teksty piosenek na tej płycie są znacznie lżejsze niż to, co słyszymy w przebojach T.Love.

- W wieku 47 lat patrzysz na świat z większą refleksją i większym luzem - uważa Staszczyk.

Mimo to, wciąż dominują akcenty przygnębiające.

- Ja generalnie jestem refleksyjny chłopak. Nie jestem wcale taki wesolutki, jak niektórzy myślą. W życiu zawsze wolałem smutniejsze filmy i smutniejsze płyty - zdradza wokalista.

- Potrafię płakać nad sobą, kiedy mnie jakieś dzieło sztuki wzruszy. Nie uważam, że to jest jakieś niemęskie. W ogóle nie jestem typem maczo. Myślę, że mam w sobie element kobiety. Ale jestem heteroseksualny - śmieje się Muniek.

Staszczyk i Benedek ruszyli właśnie w trasę koncertową, na której będą grali utwory z albumu "Muniek", ich wspólne przeboje z T.Love oraz covery m.in. Sex Pistols.

- Nie jestem artystą wirtualnym, muszę występować. Obiecałem Jankowi, że będziemy dwa lata grali - mówi wokalista i dodaje, że będzie równolegle pracował z T.Love.

Muniek opowiedział nam także o dwóch duetach z ze swojej płyty. W piosence "Njutella Marcella" gościnnie wystąpiła Kora, natomiast w "Dziejach grzechu" Anna Maria Jopek.

- Sam facet, który śpiewa, to trochę nuda. Koleguję się z Korą od lat. Mam wielki szacunek do tego, co zrobiła w Manaamie. Uważam, że jest najbardziej interesującą rockową wokalistką, jaka się nad Wisłą urodziła. "Dzieje grzechu" to damsko-męski boks. Napisałem ten tekst na duet. Ani Jopek nie znałem. Na ten pomysł wpadł Janek. Nie ma nic lepszego niż dwubiegunowość. Ja jestem dosyć szorstkim śpiewakiem, ona ma piękny, aksamitny, szepczący głos. Spodobał jej się ten kawałek. Ania to super osoba - podkreśla Muniek.

Czytaj naszą recenzję albumu "Muniek"!

Zobacz teledysk do singla "Święty"!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wokalista | dzieło | Muniek Staszczyk | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy