Ma 80 lat, a wciąż budzi emocje. Znów wyłożył kawę na ławę
Oprac.: Bartosz Stoczkowski
Roger Daltrey, wokalista zespołu The Who, nigdy nie bał się mówić bez ogródek. W najnowszym wywiadzie dla magazynku "Billboard" artysta nie tylko opowiada o swoich projektach na przyszłość, ale również w dosadnych słowach krytykuje wpływ internetu na muzykę na żywo.
Roger Daltrey z The Who uważa, że współczesne koncerty straciły swoją magię z powodu łatwego dostępu do setlist i braku elementu zaskoczenia.
Artysta wyraził frustrację z powodu stron www, które dokumentują listy utworów granych na koncertach.
"Nie ma już żadnych niespodzianek, bo wszyscy chcą wiedzieć, co będzie dalej. Mam tego serdecznie dość" – powiedział.
Artysta żartobliwie dodał, że jeśli fani chcą wiedzieć, kiedy wyjść do toalety podczas koncertu, to równie dobrze mogą słuchać występu w łazience. Dla Daltreya koncerty na żywo powinny być przeżyciem pełnym emocji i nieprzewidywalności, a internet skutecznie odbiera im tę wyjątkowość.
Podczas wywiadu Daltrey ujawnił również, że nie zamierza już wykonywać charakterystycznego krzyku w utworze "Won’t Get Fooled Again". Po 55 latach uznał, że jego struny głosowe zasługują na odpoczynek.
"Zamiast tego zrobi to publiczność" – oznajmił. Podkreślił też, że w wieku 80 lat chce skupić się na śpiewie, a nie na nadwyrężaniu głosu.
Zobacz również:
Kontrowersyjne opinie Rogera Daltrey'a
Roger Daltrey od lat budzi emocje swoimi wypowiedziami. Otwarcie popierał Brexit, a w 2018 roku wywołał burzę swoimi komentarzami na temat ruchu MeToo, sugerując, że rockowe gwiazdy nie muszą się "narzucać" kobietom, ponieważ sytuacja zazwyczaj wygląda odwrotnie.
Daltrey wciąż nie zamierza unikać trudnych tematów ani ograniczać się w swoich wypowiedziach. Ma w końcu już 80 lat.
Przyszłość The Who. Zespół powróci na scenę?
Daltrey nie wyklucza powrotu The Who na scenę. Jak sam powiedział, wszystko zależy od Petera Townshenda, gitarzysty i współzałożyciela zespołu.
"Jeśli Pete naprawdę tego chce i chce to zrobić porządnie, ja się pojawię, nawet ze złamaną nogą" – zadeklarował Daltrey. Przyznał równocześnie, że po śmierci dwóch członków zespołu The Who nigdy nie było już takie samo.