Jak za dawnych lat
Sobotni (7 lutego) koncert w Krakowie to drugi występ SBB podczas ogólnopolskiej trasy promującej ich nowy album - "Iron Curtain". Zrobiłby jednak wielki błąd ktoś, kto wcześniej kupił płytę i... nie ma w planie pójścia na występ.
Trzy płyty grupy Niemen to doskonały kawał polskiego rocka. Wcześniej i później Skrzek i Anthimos tworzyli SBB, stan ten trwa do dzisiaj. Dzięki Bogu, że tak jest i że nie zeszli ze sceny.
W Krakowie dali popis - cała grupa i każdy z osobna. Zagrali kilka utworów z "Żelaznej kurtyny", ale przede wszystkim dali upust swojemu temperamentowi. Po intro był zróżnicowany repertuar z sięgnięciem do zamierzchłej przeszłości włącznie ("Z których krwi krew moja"), ale i najnowsze kompozycje, w tym te najbardziej awangardowe, dające słuchaczom najwięcej satysfakcji.
Skrzek na basie był znowu sobą jak 30 lat temu z okładem, Anthimos brzmiał równie dobrze jak przedwczoraj, wczoraj i na swoich ostatnich solowych płytach, Gabor Nemeth zaskoczył wszystkich emocjonującą formą gry na perkusji.
Ze swojej roli wyszedł tym razem Anthimos, który zabawił się z Nemethem w grę na dwie perkusje. Dialog z Nemethem był i zabawny i sprawny. Dialog zaś gitarowy Anthimosa (pokłon dla wyobraźni i warsztatu) ze Skrzekiem to zarówno klasyk jak i wielkie emocje. Niekończące się bisy są najlepszą recenzją widzów i słuchaczy krakowskiego koncertu. Ludzi w każdym wieku.
Pójdę na każdy następny występ SBB - nie schlebiają słuchaczom, nie ma w ich graniu popeliny...
Krzysztof Mrówka, Kraków