David Gilmour: Rockowa wyspa
Już za kilka dni (26 sierpnia) pomiędzy hale i żurawie Stoczni Gdańskiej popłyną dźwięki gitary Davida Gilmoura, lidera legendarnej grupy Pink Floyd. Gilmour uświetni swoim występem 26. rocznicę wydarzeń sierpniowych. Organizator rocznicowego koncertu - Fundacja Gdańska - zapewnia, że tak będzie zawsze.
David Gilmour zaprasza na koncert w Stoczni. Posłuchaj:
- Co roku będziemy sprowadzali gwiazdę światowego formatu - deklaruje Stanisław Plakwicz, prezes fundacji. - W zeszłym roku uroczystości uświetnił Jean Michael Jarre.
David Gilmour koncertuje rzadko, równie rzadko wydaje płyty. Ostatnia - "On An Island" - jest dla nas szczególna, bo ma w niej swój udział Zbigniew Preisner. W słynnym studio przy Abbey Road kompozytor zarejestrował z londyńską orkiestrą dziewięć orkiestrowych fragmentów, zagrał też Leszek Możdżer.
Gdański koncert także ma być szczególny: po pierwsze - na scenie wystąpi Preisner z 38-osobową orkiestrą (na żadnym z innych koncertów w Europie nie było takiego składu), i po drugie - sam Gilmour przygotowuje niespodziankę.
- David Gilmour dobrze wie, gdzie będzie występował i z jakiej okazji - mówi Roman Rogowiecki, rzecznik przedsięwzięcia. - Aby wystąpić w Gdańsku, odwołał koncert w Monachium.
Koncert na pewno będzie niesamowitym widowiskiem: za oprawę wizualną odpowiada Marc Brickman (pracujący m.in. przy koncertach Pink Floyd). Sama scena będzie miała wysokość aż 18 metrów, ustawionych zostanie 7 ciekłokrystalicznych ekranów, na których poza przekazem koncertu wyświetlane będą projekcje filmowe (a także grafiki Davida Gilmoura), do tego potężna bateria świateł i laserów.
Mając w pamięci rewelacyjne koncerty Pink Floyd z 1994 r., można zaryzykować stwierdzenie, że to będzie największe muzyczne wydarzenie tego roku. Sam koncert zostanie zarejestrowany przez ekipę filmową, której szefuje David Mallet - reżyser "P.U.L.S.E." dokumentującego londyński koncert Floydów.
Koncert ma potrwać aż 3 godziny, co jak na rockowy występ jednego wykonawcy jest ewenementem (z reguły koncerty trwają 1,5-2 godz.). David Gilmour najpierw zagra swoje utwory z solowych płyt, a po przerwie usłyszymy kompozycje niegdyś firmowane nazwą zespołu Pink Floyd - te, przy których na płytach widnieje jego nazwisko i nazwisko Syda Barretta, nieżyjącego współzałożyciela grupy. Wśród muzyków towarzyszących artyście będą m.in. Rick Wright (klawisze Pink Floyd), Guy Pratt (basista) i Dick Parry (saksofonista współpracujący z Floydami).
Gilmour został przyjęty do zespołu w 1967 r., miał zastąpić Syda, który nie dawał sobie rady z uzależnieniem i chorobą psychiczną.
- David wniósł do zespołu świeżą krew. Był zdolnym gitarzystą, miał mocny głos i charakterystyczną manierę wokalną - wspomina Nick Mason, perkusista Pink Floyd.
Ale w tym czasie Gilmour nie miał możliwości wykorzystania w pełni swojego talentu, ponieważ niemal dyktatorską władzę posiadł w grupie Roger Waters. To jego dziełem były "The Wall" czy "The Final Cut". Waters w ogóle zignorował propozycje Davida, traktując go tylko jako muzyka.
Drogi lidera i zespołu rozeszły się. Ster w zespole przejął Gilmour, ale płytę "A Momentary Lapse of Reason" bez Watersa grupa nagrała dopiero w 1987 r., po czterech latach przerwy. Materiał powstał głównie w studiu Gilmoura na zakotwiczonej na Tamizie barce Astoria.
Powrót był sukcesem, także następna płyta "The Division Bell" była świetna. Karierę grupy zwieńczyło "P.U.L.S.E." - rejestracja koncertu z 1994 r. David Gilmour zaczął wydawać tylko płyty solowe. I historia się odwraca: "On An Island" mogłaby spokojnie być sygnowana nazwą Pink Floyd. Pełna nastrojowych kompozycji, utrzymanych w charakterystycznym floydowskim stylu, opatrzona refleksyjnymi tekstami.
Zobacz teledyski Davida Gilmoura na stronach INTERIA.PL.
Tomasz Kunert