Obskurna puszka konserwowa oklejona podłej jakości etykietą kryje zaskakująco nowoczesny produkt - pendrive z zapisem "Opery Nowohuckiej", inspirowanej 60-leciem "pierwszego socjalistycznego miasta". Na szczęście forma nie przesłoniła treści.
Na początek kilka słów o wspomnianej formie - na "Operę Nowohucką" składa się album (12 utworów plus jako bonusy radiowe wersje "Ludzi z Nowej Huty" i "Sępów abstrakcji"), esej o Nowej Hucie Sławka Shuty oraz 13-minutowy niemy film "Nowy człowiek" w reżyserii Mateusza Moczulskiego & No-Huckiego. To tworzy oryginalną całość, pokazującą, że Nowa Huta to nie tylko jedna z dzielnic-sypialni dla szacownego Krakowa, lecz miejsce buzujące odważnymi koncepcjami.
W ostatnim czasie sypnęło płytami rockowej czołówki z tekstami polskich poetów. Podobny krok - jednak w nieco inny rewir - wykonała grupa Wu-Hae, wykorzystując fragmenty "Poematu dla dorosłych" Adama Ważyka, jednego z najważniejszych krytycznych tekstów socrealizmu oraz młodzieńczy wiersz Wisławy Szymborskiej "Na powitanie budowy socjalistycznego miasta".
"Miasto socjalistyczne - miasto dobrego losu / bez przedmieść i bez zaułków / W przyjaźni z każdym człowiekiem" - wyśpiewują pod mocny rockowy podkład chwaccy junacy z Wu-Hae w ślad za noblistką.
"Opera Nowohucka" jako ścieżka dźwiękowa znakomicie nadawałaby się do wycieczek Crazy Guides po Nowej Hucie. Oto zwariowana ekipa przewodników wozi gości trabantami, pokazując im jak wyglądał PRL. Podobną przejażdżkę muzyczną zapewnia słuchaczom Wu-Hae. "Upominamy się na ziemi / O ludzi spracowanych, o izby z oknami / O ściany bez grzybów, o nienawiść do papierków / O bezpieczny powrót do domu" - apeluje w imieniu "Ludzi z Nowej Huty" tamtejszy bard Bzyk, jeden z wokalistów zespołu. Mimo 55 lat tekst Ważyka wciąż pozostaje aktualny. Mocne wrażenie robią także "sępy abstrakcji wyjadające nam mózgi", o których śpiewa zaprzyjaźniony z grupą Maciek Maleńczuk. To nie jedyny gość - pojawiają się również Grzegorz Markowski (wokalista Perfectu), weteran alternatywy Olaf Deriglasoff, Piotr Wróbel z Akurat, czy Paweł Mąciwoda, obecny basista Scorpionsów.
Okrojenie składu o połowę (obecnie Wu-Hae to kwartet, choć byli muzycy gościnnie wsparli zespół) przyniosło skondensowanie pomysłów, które w poprzednich projektach często uciekały na boki (knajacko-rozrywkowa "Sztajemka", nie do końca przekonujące "Grube Ryby" z udziałem jazzmanów Śmietany i Karolaka czy nierówna debiutancka płyta Wu-Hae "Życie na raty"). Bzyk i Guzik podkreślają, że na "Operze" odcięli się od stylistyki hiphopowej i faktycznie skandowanych, nawijanych tekstów tu nie uświadczymy. Pełno za to industrialnej surówki, wytapianej w pocie czoła w pobliskiej Hucie Sendzimira, mocno podbitej elektroniczno-drum'n'bassowymi ciosami.
Egzotycznie w tym zestawie prezentuje się niemal balladowa, snująca się jak smog z kominów Huty kompozycja "Nie patrz jak ja tańczę", przeróbka piosenki Perfectu, z gościnnym udziałem wokalisty tej grupy Grzegorza Markowskiego. Sporą rolę w muzyce "Opery Nowohuckiej" odgrywa także elektroniczna wiolonczela obsługiwana przez Skwara, wprowadzająca tajemnicze i niepokojące klimaty.
Coś dziwnego czai się w tych nowohuckich zaułkach, gdzie królować miały zastępy robotniczych hufców. Na szczęście pomnik Lenina nie straszy już w Alei Róż. Wiatr historii powiał dostatecznie mocno.
7/10