Reklama

Willow "Coping Mechanism": Gitarą prosto w duszę [RECENZJA]

Willow po zgoleniu włosów, nie za bardzo jest w stanie powtórzyć to, co robiła w singlu rozpoczynającym jej dyskografię. Ale na "Coping Mechanism" daje nam o wiele więcej: dobrze wyprodukowaną gitarową płytę, na której zmaga się z emocjami i walczy z demonami.

Willow po zgoleniu włosów, nie za bardzo jest w stanie powtórzyć to, co robiła w singlu rozpoczynającym jej dyskografię. Ale na "Coping Mechanism" daje nam o wiele więcej: dobrze wyprodukowaną gitarową płytę, na której zmaga się z emocjami i walczy z demonami.
Okładka płyty "Coping Mechanism" Willow /

Poprzedni krążek Willow, "Lately I Feel Everything", podejmował temat pop-punku w sposób bardzo odtwórczy. Zapowiadanemu wielkiemu odrodzeniu gatunku nie pomagał fakt, że naczelnym prowodyrem stał się Machine Gun Kelly, którego gitarowe wycieczki w szczytowych momentach powodują co najwyżej wymiotowanie watą cukrową. Na dodatek autorka omawianej tu płyty wystąpiła gościnnie na ostatniej płycie eks-rapera w absurdalnie wręcz głupim "emo girl".

Jakie więc można było mieć oczekiwania wobec "Coping Mechanism"? Właśnie! A tu okazuje się, że mamy do czynienia z jedną z ciekawszych płyt gitarowych, pojawiających się w szerokim obiegu w ostatnich miesiącach. Co się stało, że nastąpiła nagle taka zmiana? Znalazłbym tu kilka powodów. Brzmieniowo nowa pozycja Willow jest odpowiednio zabrudzona i sprawia wrażenie, jakby tyle samo czasu spędziła w studio nagraniowym, co w domowych pieleszach i garażu. Dzięki temu brzmi bardzo ludzko i ostatecznie brak tu tej sterylności, która irytowała u wspomnianego Machine Gun Kelly'ego.

Reklama

Najważniejszy jest jednak fakt poszerzenia inspiracji. Owszem, tytułowy numer zaczyna się post-punkowo, ale szybko wchodzi w tryb <<Full Avril>>. Jednak o ile zwrotki "hover like a GODDESS" doskonale wpisują się w pop-punkową stylistykę, tak potrafią zaskoczyć soulowym mostkiem, bliższym temu, co Willow tworzyła jeszcze kilka dobrych lat temu.

Takie "Perfectly Not Close To Me" to już szok w pełni. Nie tylko dlatego, że udziela się tu Yves Tumor, ale również z powodu połączenia wokalnego screamo z mroczną elektroniką pachnącą synthwave'em.

Oddychające "No Control" potrafi mieć w sobie coś z pełnego duszy bluesa. "curious/furious" z jednej strony w towarzystwie post-punkowych bębnów eksploruje grunge'ową podziałkę na lżejsze zwrotki i wybuchające refreny. Ma w sobie jednak tę niesamowita zaraźliwość melodii, która sprawiłaby, że piosenka równie dobrze funkcjonowałaby w pełni elektronicznym anturażu.

To zresztą ogromna zaleta "Coping Mechanism": to album przepełniony zapamiętywalnymi melodiami. Nie wierzę, że da się zapomnieć o "WHY?" po pierwszym przesłuchaniu - szczególnie gdy po melodyjnym początku piosenka ucieka w ścianę dźwięku, by w końcu otworzyć w pełni ramiona na brzmienia w stylu wczesnego Bullet For My Valentine.

Jest druga strona tego medalu: dzieje się na tej płycie sporo - miejscami wręcz zbyt sporo jak na to, że pozycja trwa niecałe pół godziny. Willow potrafi szarpnąć pewne pomysły, naznaczyć je, by chwilę później porzucić. Tak więc mimo krótkiego czasu trwania krążka, po jego przesłuchaniu raczej czuje się przebodźcowanie aniżeli chęć puszczenia go ponownie.

To łączy się z ekspresją wokalną Willow. Nie wszystkie jej podróże po oktawach wydają się bowiem trafione w punkt. Nie chodzi tu bynajmniej o fałsze, a bardziej o to, że Smith ze swoich muzycznych korzeni wyciągnęła tendencję do chwalenia się głosem w sposób, który miejscami jest po prostu nadprogramowy. Skacze od jednego rodzaju ekspresji do drugiego i jasne, dzięki temu nie jest monotonnie, ale czy takie "Split" na tym nie traci? Tutaj zarówno wokalnie, jak i muzycznie ma się wrażenie upchania trzech piosenek w jedną.

Z innej strony, narzekam na przebodźcowanie, ale to pozycja wręcz kipiąca emocjami, zarówno wokalnie, jak i w tekstach. Willow śpiewa o lękach, miłości, niepewności, poczuciu nienawiści do siebie, próbie uczenia się na błędach czy próbach godzenia tego, co mówi serce, z tym, co podpowiada rozum. I choć to łatwa w interpretacji płyta, to otwartość artystki i jej bezpośredniość są zaskakująco magnetyzujące.

Tak więc przyznaję: "Coping Mechanism" to jedno z moich prywatnych zaskoczeń roku. Naprawdę świetna płyta, której jeszcze trochę brakuje do ideału, ale wie, jak przyciągnąć, a to, co ma robić najlepiej, robi z ogromną klasą.

Willow "Coping Mechanism", Universal Music Polska

8/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Willow Smith | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy