Czas stanął w miejscu - w Van Halen znów śpiewa blondwłosy David Lee Roth, niektóre numery mają po 20 lat, a całość opakowana jest w estetykę ejtisową (te chórki, wstawki klawiszowe, popisy gitarowe).
Choć do powrotu syna marnotrawnego do Van Halen doszło w 2006 roku, na nowy album trzeba było poczekać kolejne sześć lat. Panom najwyraźniej za bardzo się nie spieszyło, choć w tym czasie wyrosła im bezpośrednia konkurencja pod nazwą Chickenfoot (z udziałem byłych muzyków Van Halen: wokalisty Sammy'ego Hagara i basisty Michaela Anthony'ego), która zdążyła wydać dwa ciepło przyjęte albumy.
Te personalne zawirowania nie obniżyły na szczęście artystycznych lotów Van Halen, dzięki czemu to słuchacze mają kłopoty bogactwa. Siłą napędową zespołu wciąż pozostaje wirtuoz gitary Eddie Van Halen, gęsto sypiący imponującymi riffami. Raczej nikt nie oczekiwał, że po ponad dwóch dekadach dostaniemy tak nośne otwarcie jak klawiszowa partia z "Jump", ale też wstydu nie ma.
Dobrym przykładem jest rozpoczynający "A Different Kind Of Truth" singlowy numer "Tattoo", budzący skojarzenia z solowymi dokonaniami Lee Rotha: ten kapelusz panama, tatuaże, którymi można zaszpanować przed dziewczynami, a w tle słoneczna Kalifornia, gdzie nieba nie przesłania żadna chmura.
Ponad połowa płyty (w tym i "Tattoo") wykorzystuje patenty wymyślone przez muzyków pod koniec lat 70., bo Eddie i David uważnie przejrzeli szuflady z demówkami. Niby nic się zatem nie zmieniło, chociaż chwila moment... cztery struny obsługuje teraz Wolfgang Van Halen, syn Eddiego, który na świat przyszedł w 1991 roku, czyli siedem lat po premierze ostatniego albumu Van Halen z Lee Rothem. Niezły patent na obniżenie średniej wieku w zespole, bo jakoś nie słychać, żeby "młody" podrzucił jakieś nowe pomysły.
Mający po ok. 60 lat panowie w dalszym ciągu zasuwają z ognistym hard rockiem (cięty "China Town", "The Trouble With Never"), a Eddie Van Halen niemal w każdym utworze stara się zmieścić solówkę, z której po latach będą mogli się uczyć przyszli kandydaci na wirtuozów gitary (jak to było niegdyś z "Eruption").
Fajną niespodzianką jest podlanie płyty smakowitym sosem bluesowym ("Stay Frosty", "You And Your Blues"), ale przecież to właśnie w tym gatunku nurzają się korzenie hard rocka. "A Different Kind Of Truth" na dobre rozpędza się gdzieś w połowie (zaskakująco ciężki początek "As Is"), dzięki czemu jeszcze chętniej wciskam przycisk "replay".
7/10
Warto posłuchać: "Tattoo", "Blood And Fire", "Stay Frosty", "Big River"
Zobacz teledysk "Tattoo":