Reklama

Urbaniak "For Warsaw With Love": Lekkość jazzu w poważnym temacie [RECENZJA]

Temat powstania warszawskiego można poruszyć z klasą, bez szukania problemów i tworzenia niepotrzebnych wojenek między nami samymi. I pod tym względem wszystko się u Michała Urbaniaka zgadza.

Temat powstania warszawskiego można poruszyć z klasą, bez szukania problemów i tworzenia niepotrzebnych wojenek między nami samymi. I pod tym względem wszystko się u Michała Urbaniaka zgadza.
Okładka płyty "For Warsaw With Love" Urbaniaka /

Muzeum Powstania Warszawskiego regularnie wykonuje tytaniczną pracę przypominając o tragicznych wydarzeniach sprzed 75 lat, często robiąc rzeczy, które wykraczają poza utarte schematy. Dobrym przykładem jest album Smolika, Miuosha i Natalii Grosiak "Historie", na którym autorzy opowiedzieli o bohaterskim zrywie. W tym roku hołd dla powstańców oddaje Michał Urbaniak, który zaprosił do współpracy całą plejadę artystów. Od wielkich legend sceny, aż po tych wykonawców, o których za kilka lat być może będziemy mogli mówić w podobnym tonie.

Reklama

Pamiętacie zeszłoroczny "Beats & Pieces" Urbanator Days? Aż tak dobrego powrotu projektu polskiego jazzmana nie spodziewał się chyba nikt i trzeba przyznać, że poprzeczka została zawieszona wysoko. Tak bardzo, że wydany kilkanaście miesięcy temu Urbanator spokojnie można sklasyfikować jako jedno z najlepszych dzieł naszego jazzmana w całej karierze.

Mariaż rapu i jazzu nie tylko przypomniał o tym, że te dwa gatunki idą ze sobą w parze, ale przede wszystkim udowodnił, że Michał Urbaniak ciągle szuka, nie boi się eksperymentować i stawiać na współpracę z młodszymi kolegami po fachu. I to właśnie z ostatniego Urbanatora najwięcej czerpie "For Warsaw With Love", wypadkowa nie tylko tego wyjątkowego projektu, ale i bardziej przyjaznych przeciętnemu słuchaczowi dzieł muzyka.

Tutaj udział raperów nie został ograniczony do minimum, a sampling to nie tylko wykorzystana próbka "Czerwonego Autobusu" Władysława Szpilmana i Chóru Czejanda w "Red Bus to Freedom". Urbaniak i zaproszeni goście idą jeszcze dalej i odkrywają zupełnie nowe dla siebie rejony. Nawet skit - "Message From the Source" - nie znalazł się tutaj przypadkowo i świetnie rozdziela stare, milesowe "Round Midnight" z nowym, całkiem przyzwoitym "UrbTrap", w którym już sam tytuł utworu jest wskazówką, gdzie należy szukać głównych inspiracji.

Jednak w przeciwieństwie do ubiegłorocznego dzieła, jak i poprzednich trzech części, całość wypada o wiele słabiej, a powstańcza historia i hołd dla obrońców stolicy jest tylko dodatkiem i ciekawostką, która ładnie wygląda w materiałach PR-owych i marketingowych. Bo taki Stuntman, który gra tu rolę pierwszego MC, nie ma najważniejszej cechy dobrego nawijacza - charyzmy. Słuchanie dukania rapera pozbawionego flow jest tak samo fascynującym zajęciem jak patrzenie na snopowiązałki. Już same sample Chóru Czejanda o wiele więcej zyskują bez jego udziału w "Red Bus", a to już jest mocny kontrast w stosunku do otwierającego numeru opartego na tych samych próbkach.

To może ta bardziej jazzowa strona "For Warsaw With Love" jest bardziej przekonująca? Też nie, ale trzeba uczciwie przyznać, że wypada zdecydowanie lepiej i przypomina o istnieniu tak niedocenionych i trochę zapomnianych już płyt jak "Songs for Poland" (musi się podobać "Chopin vs. Paganini") czy "Manhattan Man". Dla fanów, będących z dala od konserwatywnego podejścia i nie bojącego się wpadających w ucho jazzowych melodii, te oblicze albumu okazuje się ciekawsze. Nie tylko pod względem kompozycyjnych, ale i samych nazwisk, bo to właśnie tutaj grają takie legendy jak Marcus Miller i Herbie Hancock, którzy są wspomagani m.in. przez nadającego rytm, świetnego perkusistę Lenny'ego White'a.

W tych wszystkich kompozycjach, zarówno własnych, jak i interpretacjach klasyków Theloniousa Monka, Billa Evansa i Milesa Davisa, dobrze odnajdują się również wokaliści. Lekkości "Jam" nadają Mika Urbaniak i Victor Davies, a spokój "Don't You Ever Know" zapewnia Patrycja Zarychta.

"For Warsaw With Love" to dobry przykład albumu, który warto rozłożyć na czynniki pierwsze. Z jednej strony trzeba podziwiać produkcję i wszystkich speców, dzięki którym gitara brzmi tak jak powinna, z drugiej warto przez chwilę zastanowić się, dlaczego niektórym w ogóle wpadł do głowy pomysł, żeby brać się za rap. Obok utworów próbujących chociaż delikatnie przemycać trendy, jak "HurlyBurdy" czy "UrbTrap", są też te, które brzmią niczym żywcem wyjęte sprzed kilkudziesięciu lat, czemu dowodzi "Blue in Green". To wszystko składa się na dobrą propozycję dla tych, którzy nie wymagają wiele, a w prosty sposób złapią się na wyższe idee.

Urbaniak "For Warsaw With Love", Agora

5/10


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michał Urbaniak | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama