Reklama

Tindersticks wciąż w cieniu

Tindersticks "Falling Down A Mountain", 4AD/Sonic

U Tindersticks dzień jak co dzień. Albo raczej wieczór jak co wieczór.

Zespół mglistogłosego Stuarta Staplesa z klasą wyszedł na prostą z ostrego poślizgu, w jaki Tindersticks wpadli w wyniku wewnętrznego rozłamu. Skrzypek Dickon Hinchcliffe, który opuścił grupę, tworzył z Staplesem - zachowując oczywiście proporcje - kompozytorskie duo á la Morrissey/Marr. Jego odejście musiało zaniepokoić fanów zespołu. Wydany po pięcioletniej przerwie album "The Hungry Saw" (2008) udowodnił jednak, że w Tindersticks wciąż płynie krew. "Falling Down A Mountain" to kolejny krok w dobrym kierunku.

Reklama

W zespole doszło do wzmocnienia składu, dołączył m.in. uznany irlandzki songwriter David Kitt. Czy zaowocowało to zmianą stylistyki i odejściem od zmierzchowo-wieczornych klimatów, z których Tindersticks słyną? Otwierający album, tytułowy "Falling Down A Mountain" może wprowadzić w osłupienie. Transowa sekcja rytmiczna, freejazzowa trąbka, gitara szkicująca nieoczywiste tło... Dalekie to od lounge'owych klimatów Tindersticks. Tylko pomruk Staplesa pozostaje ten sam. A dalej? Właśnie, dalej nie ma już żadnych jazd czy upadków. Ponownie znajdujemy się w obitym bordowym welwetem klubie czy kabarecie, gdzie na scenie kilku smutnych dżentelmenów w garniturach prezentuje niekoniecznie taneczne utwory, regularnie robiąc sobie przerwę na papierosa, tudzież łyk słodkiego sherry. Nie jest to bynajmniej zarzut, bo "Falling Down A Mountain" to udany album. Czasami i to wystarczy.

Tindersticks starają się za wszelką cenę nie popaść w monotonię. Już napisałem, że "Falling Down A Mountain" ma więcej, niż mocne otwarcie. Później słyszymy m.in. northernsoulowe "Harmony Around My Table", lekko dylanowsko-westernowe "She Rode Me Down", lounge'ową wersję glamu w "Black Smoke" czy psychodelizujące "No Place So Alone". Są też, nagrane jakby z myślą o czarno-białym kryminale, instrumentalne "Hubbard Hills" i "Piano Music". I jeszcze wyciszone "Factory Girls", w którym Staples wyśpiewuje łamiące serce wersy: "Wino wpędza mnie w ten smutek / Nie miłość, której nigdy nie zaznałem / Ani rzeczy, których nie widziałem / Ani miejsca, których nie odwiedzałem". Przejmujące.

Nad Tindersticks wisi ołowiana chmura oczekiwań, w postaci trzech pierwszych, wybitnych albumów. Wydawnictw, których ponoć nie da się przebić. Za sprawą "Falling Down A Mountain" światło tej chmury nie przekłuło, ale przecież trudno sobie wyobrazić słuchanie Staplesa i spółki w promieniach słońca.

7/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tindersticks | wieczór | Down | W cieniu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy