Tatiana Okupnik "Blizna". Powiew wiatru (recenzja)
Tatiana elektroniczna wypada bardzo przyzwoicie. Choć to raczej dla sierot po Reni Jusis, niż dla entuzjastów Brodki.
![Tatiana Okupnik nazywa "Bliznę" właściwym debiutem](https://i.iplsc.com/0003WTG35C99L8C2-C322-F4.webp)
Talent wokalny tej akurat wokalistki trudno kwestionować. Na pewno był za duży na ręce Pawła Rurak-Sokala z Blue Cafe, ale i sam Lenny White raczej go maskował niż eksponował. Po trudnostrawnym eklektyzmie, polskiej Anastacii oraz wycofaniu się na bezpieczne pozycje retro, czas na próbę ognia. Nowa konwencja, polskie teksty i album, który - mimo tego, że jest trzeci w solowej dyskografii - sama zainteresowana nazywa właściwym debiutem.
Tu nie może być mowy o polaryzowaniu odbiorców jak w wypadku Chylińskiej. Triumfuje powściągliwy profesjonalizm. Okupnik śpiewa bezbłędnie, choć próżno trudno tu szukać witalności nagrań np. Moloko, jak się wydaje jednego z punktów odniesienia. Producent Michał Przytuła czerpie z house'u, techno czy disco. Mięciutki bas i szklisty, ejtisowy syntezator w "Rejsie", oniryczna, miarowa pulsacja "Koni mechanicznych" czy obfitujące w ciekawe przejścia, fajnie wykorzystujące hi-haty "Trupy" robią wrażenie.
Przytuła nie oferuje kompozycji korespondujących z trendami tak dobrze jak to, co słyszymy u Brodki czy Makowieckiego, za to lista jego inspiracji nie jest aż tak ewidentna. Ważne, że wokalistka czuła się komfortowo, czego najlepszym dowodem najlepszy na krążku "Kosmos" - silny czujną aranżacją, świetnie zrywający się w refrenie, ale też zdumiewający chemią.
Album jest w porządku, trochę do klubu, trochę na sofę, nosi parę znamion polskiej muzyki radiowej, a mimo wszystko nadaje się do słuchania ciągiem, sprzyja powrotom. Najbardziej szkodzi mu liryczne zacięcie. Sporo propozycji wywołuje na parkiet, a teksty pisane ma tak, jakby miały zawojować festiwal piosenki aktorskiej. To całe "nakręcanie zardzewiałego czasu", "liście zbierane w gęstej mgle", "zachłannie chwytam was jak oddech tonący" naznacza grzech nieumiarkowania. Odbija się to poetycką czkawką, by nie powiedzieć, że jest nadmuchane i nieadekwatne. Dlatego tak lubię "Ratuj mnie" - cały ten brytyjski klimat związany z tym jak chodzi bas, rozłożeniem syntetycznych akcentów to jedno, ale w śpiewie nie ma smutku, w tekstach wylewających się wierzchem uczuć. "Powiew wiatru w letni dzień" w zupełności wystarczy.
Tatiana Okupnik "Blizna", Warner Music Polska
6/10