Taneczny koniec rewolucji

The Killers "Day & Age", Universal Music Polska

Okładka płyty "Day & Age" The Killers
Okładka płyty "Day & Age" The Killers 

Wydana pod koniec listopada płyta "Day & Age" The Killers to prawdopodobnie ostateczne pogrzebanie nurtu "nowej rockowej rewolucji". Amerykańscy "Zabójcy" ruszyli bowiem do tańca w rytm lat 80.

Pamiętacie jeszcze, że raptem kilka lat temu sceną rockową wstrząsnęły zespoły, które w nazwie często miały przedrostek The, a kończyły się na literkę "s"? The Libertines, The Strokes, The Vines, The Hives, The White Stripes czy właśnie The Killers, a także Franz Ferdinand czy Bloc Party zostały przez media wrzucone do jednego worka pod tytułem "nowa rockowa rewolucja".

Rewolucja się skończyła - jeszcze niedawno drapieżno-gitarowi The Killers (przypomnijcie sobie choćby "Somebody Told Me") na "Day & Age" z premedytacją postawili na brzmienia sięgające głęboko w lata 80. Stąd też wykorzystanie takich instrumentów jak saksofon ("Joy Ride", "I Can't Stay") czy syntezatory.

New Order, OMD, Pet Shop Boys czy Elton John - te nazwy unoszą się nad "Day & Age". Efekt współpracy z producentem Stuartem Price'em (pracował z m.in. Madonną, Gwen Stefani czy Sealem) okazał się znakomity - album przebojem wdarł się na moją prywatną listę najlepszych płyt 2008 roku.

Przy takich numerach jak singlowy "Human" (z tekstem w refrenie "Are we human or are we dancer?"), "Spaceman" czy "Joy Ride" nogi same rwą do tańca. Niemal każdy z utworów ma spory potencjał by zamieszać na listach przebojów.

Taneczne podekscytowanie wycisza się w drugiej części płyty, z podniosłym utworem "Neon Tiger" i finałowym, powoli się rozwijającym, monumentalnym wręcz "Goodnight, Travel Well", w którym wokalista Brandon Flowers może nieco przypominać Bono z U2 sprzed lat, tego Bono bez patetycznego zadęcia i chęci zbawienia całego świata.

7/10

Zobacz teledyski The Killers na stronach INTERIA.PL.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas