Sonia Bohosiewicz "10 sekretów MM": Marilyn śpiewa po polsku [RECENZJA]

Rafał Samborski

Sonia Bohosiewicz debiutuje z zupełnie niedzisiejszym jazzowo brzmiącym albumem, mającym ukazać tę drugą twarz Marilyn Monroe. Trudno powiedzieć, na ile ten zabieg udał się zgodnie z założeniami. Ważniejsze jest jednak to, że otrzymaliśmy porządnie brzmiący krążek, który stara się zrobić z oryginalnym materiałem nieco więcej niż zaledwie go odtworzyć.

Sonia Bohosiewicz na okładce płyty "10 sekretów MM"
Sonia Bohosiewicz na okładce płyty "10 sekretów MM"

Współczuję Soni Bohosiewicz, bo trudno będzie jej walczyć z łatką śpiewającej aktorki lub zarzutami o szukanie atencji poprzez deklaracje o miłości do jazzu. Co jest o tyle głupie, że jazz współcześnie jest w Polsce - co przyznaję z wielkim bólem - niszą dla pasjonatów. Sama Sonia natomiast pierwsze próby z materiałem zaczęła podejmować niemal pół dekady temu podczas występów na żywo. Zresztą, aż momentu wybuchu pandemii koronawirusa odwiedziła z nim całkiem spory kawałek Polski.

Dobrze więc poinformować mi, że "10 sekretów MM" to nader udany album, zawierający covery zarówno piosenek śpiewanych przez Marilyn Monroe, jak i paru standardów jazzowych.

Sygnowanie całości pseudonimem artystycznym znanej aktorki jest nieco zwodnicze. Na płycie znajdziemy chociażby "On the Sunny Side of the Street" czy "I've Got You Under My Skin" spopularyzowane przez Franka Sinatrę. Album otwiera natomiast "Satin Doll" - kompozycja, za którą stoi legendarny pianista jazzowy, Duke Ellington, a która to zyskała sławę dzięki wykonaniu Elli Fitzgerald. I trzeba przyznać, że dzięki niej momentalnie przenosimy się do lat 50.: mamy tu big band, kontrabas oraz niesamowicie przyjemną, bluesowo pobrzmiewającą solówkę na organach Hammonda. To naprawdę działa.

Sonia Bohosiewicz – Satin Doll (Official audio)

Elementy jazzowe w tych coverach są dużo bardziej wyraziste niż w przypadku oryginalnych utworów. Więcej tu solówek i momentów czerpiących z dojrzalszych odsłon jazzu niż wskazywałaby na to metryka tych klasyków.

Spokojnie, nie obawiajcie, że nagle zaatakują was free jazzowe pasaże niczym z twórczości Ornette'a Colemana. Ale miło dostrzec inspiracje cool jazzowe, wpływy Milesa Davisa czy Johna Coltrane'a (te solówki w "My Heart Belongs to Daddy"). Są nawet wyjścia z jazzowej strefy komfortu, bo przecież ta kwaśna solówka hammondowska w "Feeling Good", oryginalnie wykonywanym przez Ninę Simone, to już psychodelia, o którą dałoby się oskarżyć The Doors. 

Sama Sonia Bohosiewicz okazuje się nad wyraz sprawną wokalistką, która dobrze radzi sobie z jazzowym frazowaniem. Jej wymowa, akcentowanie, dykcja - wszystko to ma bardzo dobrze opanowane. Co więcej, doskonale panuje nad swoim głosem: potrafi wpleść do niego charakterność jak w "Feeling Good", by innym razem zaskakiwać delikatnością jak chociażby w "I'm Thru with Love".

"10 sekretów MM" brzmi więc spójnie, przyjemnie dla ucha, tylko... no właśnie. To rzecz realizacyjnie udana, przy czym trudno powiedzieć, dlaczego miałoby się chcieć wielokrotnie wracać do interpretacji Soni Bohosiewicz zamiast do oryginałów. Nawet jeżeli covery na płycie mocno rozszerzają oryginalne kompozycje. Może to wina tego, że materiał pierwotnie przeznaczony był do występów na żywo?

Znany z roli Marka Mostowiaka w serialu "M jak miłość" Kacper Kuszewski na początku 2016 roku został nowym wokalistą grupy Leszcze. 

Wcześniej, pod koniec marca 2015 r. zadebiutował płytą "Album rodzinny", na której znalazło się 11 piosenek stylem i tematyką nawiązujących do kabaretów i wodewilów dwudziestolecia międzywojennego. Teksty z "Albumu rodzinnego" nawiązują stylistycznie do szlagierów międzywojennych, a w muzyce pobrzmiewają rytmy fokstrota, swinga, charlestona i tanga
Kaja Paschalska jako wokalistka zadebiutowała w 2001 roku płytą zatytułowaną po prostu "Kaja Paschalska" (ponad 20 tys. sprzedanych egzemplarzy). Dwa lata później ukazał się album "Kaja 2".

Paschalska w dorobku ma m.in. nagrodę w konkursie Debiuty na festiwalu w Opolu (2001), Superjedynkę (2002) i wygraną w konkursie Serialowy Przebój Lata w 2010 r. w Opolu (razem z Piotrem Kupichą i Izabelą Trojanowską). Gościnnie zaśpiewała też w piosence "Mała Chinka" Funky Filona (2005).

Po dłuższej przerwie powróciła w muzycznej odsłonie w programie "Twoja twarz brzmi znajomo". W trzeciej edycji show Polsatu zajęła ostatecznie 4. miejsce. 

Co jakiś czas na swoich profilach w mediach społecznościowych prezentuje własne wersje znanych przebojów, przede wszystkim swojej idolki Beyonce
Szerszej publiczności Julia Pietrucha dała się poznać jako aktorka ("Na Wspólnej", "Blondynka", "M jak Miłość") i modelka. Jej debiutancki album "Parsley" ujrzał światło dzienne 15 kwietnia 2016 roku. Trafiło na niego 15 utworów gromadzonych przez lata i "oswojonych delikatnymi dźwiękami ukulele".

- Wszystko w życiu ma swój czas. Ten materiał musiał we mnie dojrzeć. Chyba musiałam sama w sobie odnaleźć taką siłę, żeby go stworzyć po swojemu i na własnych zasadach - mówiła nam Julia tuż po swoim pierwszym koncercie, na gdyńskim Open'erze.
Szeroka publiczność poznała Julię Wieniawę przede wszystkim dzięki grze aktorskiej w emitowanym w TVP2 serialu "rodzinka.pl", gdzie od kilku lat wciela się w rolę Pauli. Jej dorobek artystyczny jest jednak znacznie większy, bowiem 18-latka występowała również w musicalach i sztukach teatralnych - m.in. w warszawskim Teatrze Muzycznym ROMA, czy londyńskim Rose. Równocześnie Julia brała udział w produkcjach dla TVP1, MiniMini i Disney Channel.

W ostatnim czasie, poza stałymi występami w "rodzince.pl", Julia ma za sobą epizod w "Na dobre i na złe" oraz od niedawna można zobaczyć ją również w serialu "Na Wspólnej".

Jesienią 2015 roku Julia oficjalnie zadebiutowała jako wokalistka, prezentując pierwszy singel pt. "Co mi jest".

Jej drugi utwór - "Na zawsze" - został stworzony z duetem Flirtini i znalazł się na składance "Heartbreaks & Promises vol. 3", wydanej w grudniu 2016 roku. 

W kwietniu tego roku wokalistka wystąpiła na poznańskim festiwalu Spring Break, gdzie zaprezentowała swój najnowszy materiał
+2

Zgaduję, że płytę szczególnie docenią osoby, które nie są w stanie strawić brzmienia piosenek nagranych z przełomu lat 50. i 60., a które to brzmiały jak brzmiały z powodu ograniczeń sprzętu. Bo "10 sekretów MM" radzi sobie całkiem nieźle z przeniesieniem ich klimatu na kanwę współczesności. Co nie zmienia faktu, że trudno tę płytę potraktować inaczej niż jako dobrze zrealizowaną jazzową ciekawostkę, będącą podsumowaniem pewnego etapu kariery Soni Bohosiewicz, nagle przerwanego przez epidemię koronawirusa.

Myślę, że potencjału w tej pozycji kryje się całkiem sporo. A gdyby tak wziąć całą ekipę zebraną przy realizacji tego krążka i nagrać od zera coś w stu procentach autorskiego? Hołd dla Marilyn Monroe, ale wypowiedziany własnymi słowami? Czy nie odbiłoby się to szerszym echem? Jasne, "10 sekretów MM" to materiał, który trudno nazwać odtwórczym, bo dużego tu wkładu własnego - szczególnie w warstwie instrumentalnej, w rozbudowie kompozycji nie da się go pominąć. Ale z tyłu głowy zawsze pojawia się myśl: to nie są piosenki Soni Bohosiewicz, to interpretacje jej i towarzyszących jej muzyków. A przecież naprawdę fajnie, gdyby było inaczej. Liczę na to, że kiedyś do tego dojdzie.

Sonia Bohosiewicz "10 sekretów MM", Agora

7/10

Sonia Bohosiewicz – One Silver Dollar (Official audio)
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas
{CMS: 0}