Selena Gomez "Rare": O miłości do samej siebie [RECENZJA]
Wygląda na to, że Selena Gomez w końcu zaczęła skupiać się na sobie - na tym, co chce przekazać swoim słuchaczom, w jakie brzmienia to zapakować i jakie historie chce opowiedzieć. Są to historie mocno osobiste, choć nie zagłębiające się zbytnio w szczegóły.
Opowieści na "Rare" (trzeci album studyjny amerykańskiej wokalistki) opakowane są w dużej mierze w brzmienie nowoczesnego r&b. Już od pierwszego, tytułowego numeru wiemy, że płyta będzie mocno osadzona w takim właśnie klimacie. Pobrzmiewają tu także momentami electro pop (np. "People You Know") czy delikatne latynoskie tropy (jak choćby w "Look At Her Now").
Sporo tu smętnych, melancholijnych melodii, które mogłyby doskonale odnaleźć się na albumie Lany Del Rey. Jest i pompatyczna ballada "Lose You To Love Me", która raczej niczym nie zaskakuje, a mimo to trafia do serc mnóstwa słuchaczy.
Słowem - na "Rare" dzieje się bardzo dużo, ale nie odnoszę wrażenia, jakby to był przypadkowy bałagan. Raczej przemyślane połączenie różnych ścieżek, którymi Gomez chciałaby podążać, póki co sprawdzając każdą po kawałku.
Selena Gomez na premierze filmu "Truposze nie umierają"
Zdaje się, że Gomez poprzez "Rare" chce opowiedzieć najbardziej o samoakceptacji. Owszem, teksty piosenek poruszają tematy związków, rozstań, złamanych serc. Ale chyba głównym wątkiem jest tu dążenie do miłości do samej siebie, celebracji swojej wartości i docenienie jej. Po trudnych latach, które ma za sobą wokalistka (w 2017 roku przeszła operację przeszczepienia nerki) brzmi to jak naprawdę pozytywne zakończenie i podsumowanie pewnego etapu.
Selena Gomez nie ma może takiej siły przebicia jak jej przyjaciółka, Taylor Swift. Jednak najnowszym albumem sytuuje się coraz pewniej na tej samej półce muzycznych dokonań.
Selena Gomez "Rare", Universal
7/10