Recenzja Primordial "Where Greater Men Have Fallen": Widok z Giewontu
Immortal, Enslaved, Watain, Einherjer, Thyrfing, Moonsorrow, Falkenbah... Lista apologetów i epigonów nieśmiertelnego Bathory jest równie długa, jak stąd do Walhalli. W kolejce spadkobierców do schedy po szwedzkiej legendzie, irlandzkiemu Primordial wciąż najbliżej ideału.
Punktem zwrotnym w karierze grupy z Dublina, dziś największej eksportowej gwiazdy irlandzkiej sceny metalowej, był bez wątpienia wydany w 2007 roku album "To The Nameless Dead", monumentalny następca "The Gathering Wilderness" (2005 r.), na którym ostatecznie ukształtowało się obecne oblicze Primordial; homerycki styl wyrosły na blackmetalowej drapieżności Venom, polocie klasycznego brytyjskiego heavy metalu, wikińskiej spuściźnie Bathory i subtelnych nawiązaniach do rodzimej muzyki celtyckiej.
Na "Where Greater Men Have Fallen", płycie pełnej elegijnego rozdarcia, bolesnego udręczenia i dumy z dziedzictwa pradawnych przodków, ale i rytualnego, bitewnego triumfu, podopiecznym Metal Blade Records po raz kolejny udało się skomponować utwory, których wyzuta z manieryzmu formuła pozostaje - paradoksalnie - bogatsza, bardziej płomienna i poruszająca, niż to, co większość zespołów stara się dziś osiągać za pomocą sztuczek współczesnej techniki nagraniowej, przy wsparciu wynajmowanych chórów, angażowaniu smyczkowych kwartetów, a nawet całych orkiestr!
Uzasadnienie tej tezy znajdziemy już w otwierającym utworze tytułowym, utrzymanym w tradycji hymnów pokroju "One Rode To Asa Bay" z kanonicznego "Hammerheart" Bathory; z wolna, acz skutecznie wciągającej, ośmiominutowej żałobnej pieśni z gęstniejącą atmosferą i konstruującymi napięcie gitarami Ciarana MacUiliama i Michaela O'Floinna, na tle których Alan Averill Nemtheanga śpiewa dostojnie: "Where greater men have fallen / Here we stand guard / Where greater men have fallen / Until the end of time", a człowiek mimowolnie czuje się tak, jakby miał zaraz peregrynować na Giewont celem obalenia obecnego na szczycie obiektu dorocznych pielgrzymek. Bezcenne.
W podobnie majestatycznej konwencji o kapitalnej nastrojowości spod znaku "Empire Falls" z "To The Nameless Dead" kroczy umieszczony na końcu płyty melancholijny "Wield Lightning To Split The Sun", więcej w nim jednak irlandzkiej melodyk i folkowych akcentów napędzanych - w końcowej części - całą serią perkusyjnych przejść Simona O'Laoghaire'a.
Spokojnie, nieco w guście średniowiecznej pieśni minstrela, robi się w wolniejszym, opatrzonym dłuższymi gitarowymi solówkami "Babel's Tower", zaś w równie bitewnym co podniosłym "Come The Flood" świetny efekt przynosi końcowy, elektryczno-akustyczny dialog gitarzystów. Na tle całości, oba te utwory wydają mi się jednak najmniej ciekawe, a przez pewną monotonię riffów nieco nudnawe.
Odległe echa piorunów, jak w "Raining Blood" Slayera z kilkuminutowym akustycznym sprowadzeniem niczym w bathorowskich "Blood And Iron" lub "Through Blood By Thunder" z "Twilight Of The Gods", słychać w hołdującej zasadzie "bigger then life" kompozycji "Born To Night", tym razem za to celtyckie inklinacje ustępują miejsca maidenowskiej dynamice bliskiej innemu zespołowi Averilla, heavymetalowemu... Twilight Of The Gods.
Z Dread Sovereign, następnym projektem wokalisty Primordial, wiele wspólnego ma z kolei osadzony w tradycyjnym doom metalu "Ghosts Of The Charnel House", gdzie ciężkie riffy przywodzą na myśl goliatów gatunku z Pentagram, Trouble, Saint Vitus, Witchfinder General, Cathedral oraz, co oczywiste, Black Sabbath.
Kontrapunkt dla "epickich" pieśni odnajdziemy zaś w rozpoczynającym się od oskarżycielskiego krzyku: "Zdrajca!" "The Seed Of Tyrants", będącym spojrzeniem wstecz na blackmetalowe początki Primordial, najbardziej wściekłym numerze albumu i jedynym, w którym nic nie uchroni nas przed bolesnym gradobiciem blastów. Pomyli się jednak ten, kto sądzi, że jest to najbardziej radykalny utwór na "Where Greater Men Have Fallen".
To miano przypadło bowiem "The Alchemist's Head" - atakującej opętańczymi dysonansami (jak na eksperymentach z debiutu "Imrama" sprzed blisko 20 lat) kompozycji, w której obrzędowe brzmienie bębnów i nawiedzone, druidyczne inkantacje Nemtheangi znajdą uznanie wśród wyznawców szalonych rytuałów Swans. To również tutaj Averill wreszcie wydobywa z siebie black / deathmetalowe wrzaski, by na te kilka minut odejść od udręczonej, przejmującej szczerością narracji posępnego wajdeloty na wzór Quorthona. Podobnie zresztą jak twórca Bathory, tak i Nemtheanga - wbrew niektórym opiniom i mimo sięgania po różne środki wyrazu - nie jest wcale wokalną potęgą. Jego siła polega bowiem nie na skali, a charakterystycznym głosie, tak samo jak u Ozzy'ego, Kilmistera, Ihsahna czy właśnie Quorthona.
"Where Greater Men Have Fallen" to najpewniej ostatni, przynajmniej w świecie muzyki metalowej, wart uwagi album mijającego roku. Primordial kończy go w sposób, w jaki odnosi się do dziedzictwa poległych przodków z zamierzchłych czasów. Godnie i przekonująco.
Recenzja Primordial "Where Greater Men Have Fallen", Mystic
8/10