Recenzja Małpa x Mielzky x The Returners "Rottenberg": Najbardziej niepotrzebna płyta świata
Jeszcze kilka lat temu były to jedne z najgorętszych nazwisk na polskiej, hiphopowej scenie. Obecnie każdy z nich ma swoją ugruntowaną pozycję i "Rottenberg" raczej nic już nie zmieni, a jeśli już to tylko na gorsze.
O każdej z tych postaci można napisać osobny rozdział. O tym jak zaczynał, w jaki sposób się wybił, co osiągnął. Czy Małpa chociaż raz w życiu zbliży się do poziomu ze swojego legendarnego debiutu? Czy Mielzky nagra w końcu coś w innym stylu? Czy duet The Returners będzie w stanie czymś zaskoczyć?
Małpa zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiego rapu i sam na siebie wydał wyrok, bo wątpliwe jest, żeby jeszcze kiedykolwiek doskoczył do poziomu zaprezentowanego na "Kilka Numerów O Czymś". Mielzky jest tak sympatyczny, że nie sposób pomijać jego solowych dokonań, które nie schodzą poniżej przyzwoitego poziomu, ale również nie potrafią zaskoczyć, podobnie jak Chwiał i Little ze swoimi produkcjami. Czy zatem "Rottenberg" mógł doprowadzić do ekstazy?
Słuchając takich wersów jak "Czuję, że jesteś przy mym boku / Mamo, trzymasz sudoku / Ale w wzroku masz niepokój" odpowiedź może być tylko jedna. Nie, nie mógł, bo czas na taką płytę minął już dawno. Obecnie nie jest ona nikomu potrzebna, a już na pewno nie Małpie.
Czy ktoś jeszcze niedawno spodziewałby się, że Mielzky będzie wzbudzał większe zainteresowanie od Małpy? Lepiej będzie składał wersy, będzie miał więcej celniejszych porównań, a jego styl nie będzie raził? Właśnie, tak jest na "Rottenbergu", bo o ile Mielon nie zawodzi, to ten drugi robi to na całej linii i konsekwentnie notuje regres.
Już jego album - "Mówi" - udowadniał, że coś jest nie tak. Raper często nie potrafił zainteresować, wręcz odpychał, a sytuację ratowały całkiem przyzwoite beaty. Nie inaczej jest tym razem - ile zapamiętałem wersów Małpy? Zero. W dodatku coś niedobrego stało się z samymi skillami, czego najlepszym przykładem jest dukanie w "A-Z".
Nie zawodzą natomiast The Returners, którzy stale gwarantują najwyższy poziom. Już dawno porzucili staroszkolny styl produkcji i od jakiegoś czasu wtrącają do swoich beatów coraz więcej współczesnych patentów, co wychodzi im tylko na dobre. Nie nudzą, dobrze dobierają sample, bębny biją jak trzeba, melodie są całkiem zgrabne i na dobrą sprawę może tylko "A-Z" średnio im się udało. Sprawdźcie jak świetnie całościowo brzmi "Definicja" i "Drogowskazy" (mimo swego quasi refrenu raperów...) - doskonałe przykłady współpracy na linii beatmaker - DJ.
Jeszcze kilka lat temu takim wspólnym projektem poruszyliby całą scenę. A teraz? Wydali płytę, ktoś jej posłucha, raczej nie zapamięta, ale sprawdzi kolejną. I kolejną, i kolejną, ale za każdym razem z nadziejami, że będzie lepiej niż poprzednio. Nie, raczej nie będzie. Nikomu niepotrzebna płyta, która najbardziej szkodzi temu, na którego wszyscy najbardziej liczyli. Na cholerę to było?
Małpa x Mielzky x The Returners "Rottenberg", Proximite
5/10