Recenzja Magda Steczkowska "...nie na zawsze": Pozwólmy sobie na róż
Iśka Marchwica
Magda Steczkowska ostrzegała, że to będzie płyta o miłości. O tej trudnej i tej różowej, o rozstaniu, tęsknocie i spełnieniu - także w macierzyństwie. Czy jesteśmy gotowi na tak potężną falę szczerych emocji?
Muzyka Magdy Steczkowskiej zawsze była nietypowa. Jej twórczość plasuje się gdzieś między poezją śpiewaną, popem i soft rockiem. A z artystami, których ciężko zaszufladkować miewamy problem - oni podążają za głosem swojego serca, a nam ciężko podążyć za nimi. Na "...nie na zawsze" trzeba się więc przygotować i oczyścić umysł. Niczego się nie spodziewać - przyjąć falę bardzo gorących uczuć, ocierających się o dramatyzm i patos. Podkreślam "ocierających się", bo w niektórych piosenkach z prostymi, niemal oczywistymi melodiami, Magda cudem uniknęła miłosnego kiczu. Całość brzmi solidnie, ucho przyjemnie łechtają i harmonijne gitarowe podkłady, wspierające chórki i pięknie skomponowane liryczne teksty. Steczkowska dobrze też wyczuwa brzmienie słów, delikatnie podkreślając je to bardziej rockową perkusją, to filmowymi partiami smyczków.
Muzycznie "...nie na zawsze" utrzymuje się w stylistyce ładnego popu lat 90. Szkołę pierwszych płyt Anity Lipnickiej i Kayah, odnajdziemy też u Magdy Steczkowskiej. Na jej płycie wracają charakterystyczne i gitarowe solówki i symfoniczny rozmach sporadycznie tonowany rockową szorstkością. Taki koktajl, uzupełniony o intymny i szczery tekst usłyszymy w utworze "Jedna" czy posiadającym przebojowy potencjał "Tobą oddycham". Magda Steczkowska nie boi się też delikatnych ballad, w których odsłania się przed odbiorcą - za "Jesteś tu" ciężko artystkę skrytykować, choć muzyczne zgredy mogą krzywić się na prosty tekst. Z kolei w "Oszukamy czas" zaskakuje elektroniczny motyw na początku, nieznośnie przypominający stylistykę Bajmu. Warto jednak poczekać chwilę i dać się ponieść refrenowi - po kilku przesłuchaniach zaśpiewamy z Magdą skandując "To mój dom!!!".
Swoją najnowszą płytą Magda Steczkowska wraca do dobrych czasów polskiego popu. Umiejętnie łączy elementy disco ("Piosenka zamiast wspomnień"), z kobiecym rockiem i poezją śpiewaną. Chociaż artystce życzyłabym szerszego spojrzenia na muzykę, włączenia zaryzykowania z bardziej ambitnym brzmieniem, sięgnięcia po nowoczesne zdobycze w aranżacji czy nawet samej modulacji głosu, to trudno odmówić tej płycie szczerości i romantyzmu. Jest bezpiecznie i miło, bez zaskoczeń - po prostu popowo. Magda nie boi się różu, w który otula się nie tylko na okładkowym zdjęciu ale przede wszystkim - w każdej piosence.
Magda Steczkowska "...nie na zawsze", MS Music
6/10