Recenzja Foo Fighters "Concrete and Gold": Utwierdzenie pozycji
Epicko zapowiedziany i epicko rozpoczęty najnowszy album Foo Fighters "Concrete and Gold" w środku rzeczywiście posiada cechy przypisane potocznemu znaczeniu tego epitetu. Jest głośno, kompozycyjnie bogato, dynamicznie na najwyższych obrotach.
"Epicki" w tym wypadku ma tak samo ogólnikowe znaczenie, co przymiotnik użyty w kampanii outdoorowej, opisujący nową płytę jako "ZAJ#&¥$TA". Nie do końca wiedząc jak ma działać ta rekomendacja, postanowiłam ją z marszu zignorować. "Concrete and Gold" pokazuje najlepsze oblicze zespołu - poważne, choć czasem z przymrużeniem oka, energiczne i zaangażowane. Płyta nie rozczarowuje, ciężko znaleźć na niej słabsze momenty, ale równie trudno znaleźć na niej coś zaskakującego.
Kilkanaście lat wstecz, na albumie "The Colour And The Shape", Dave Grohl śpiewał o tym, że nie trzeba wielkich czynów, nadprzyrodzonych mocy, że bohaterów można znaleźć wśród nas, w najzwyklejszych sytuacjach. "There goes my hero, watch him as he goes. / There goes my hero, he's ordinary." - słychać w utworze "My Hero".
I to całkiem zgrabnie łączy się z historią Foo Fighters - oni zawsze byli swojakami, ziomalami, równymi gośćmi, nie przypisywano im boskiej iskry, nadprzyrodzonych mocy; nigdy nie byli Bogami, żywą legendą. To po prostu piekielnie dobry zespół, który nigdy nie zawodzi na żywo, po którym zawsze można spodziewać się dobrych kawałków. Tak jest i tym razem.
Począwszy od "T-Shirt", z mocnym, głośnym, niespodziewanym wejściem. Na "La Dee Da", w którym śpiewa gościnnie Alison Mosshart, pokazują, że nie stępili pazurów. Delikatne i jedyne zaskoczenie przynosi "Dirty Water" ze słodką melodią wygrywaną na gitarze klasycznej. Wisienkami na torcie gości, których pojawili się na "Concrete and Gold" są Justin Timberlake (wokale w "Make it Right") oraz Paul McCartney (perkusja w "Sunday Rain"). Kto mógłby odmówić temu Grohlowi?
Ponad dwudziestoletnia historia działalności Foo Fighters nie szokuje, nie jest wyboista, ich płyty prezentują dość podobny poziom. Magia zaczyna się, gdy przychodzi do grania na żywo. To tam Grohl (połamany lub w całości) i reszta pokazują całą swoją potęgę. "I don't wanna be queen /Just trying to keep my t-shirt clean". Po prostu wychodzą na scenę i robią swoje, najlepiej jak potrafią.
Foo Fighters "Concrete and Gold", Sony Music Poland
6/10