Reklama

Recenzja CzessBand "Wespół": Uszanowanko!

Płyta "Wespół" to folklor miejski pełną gębą. Wiem, że na to hasło, podobnie, jak "kapele podwórkowe" większość z nas reaguje grymasem, ale z tym gatunkiem, jest jak z owocami morza - masz większą szansę, żeby się nimi zachwycić, jeśli są odpowiednio przygotowane i podane. Przygodę z polskimi tangami, satyrycznymi piosenkami międzywojennymi i biesiadnymi walczykami należy więc zaczynać z dobrą kapelą, inaczej do końca życia będą nam się kojarzyć z przaśnym i niezwykle denerwującym rzępoleniem. I dlatego - zacznijcie od CzessBandu.

Płyta "Wespół" to folklor miejski pełną gębą. Wiem, że na to hasło, podobnie, jak "kapele podwórkowe" większość z nas reaguje grymasem, ale z tym gatunkiem, jest jak z owocami morza - masz większą szansę, żeby się nimi zachwycić, jeśli są odpowiednio przygotowane i podane. Przygodę z polskimi tangami, satyrycznymi piosenkami międzywojennymi i biesiadnymi walczykami należy więc zaczynać z dobrą kapelą, inaczej do końca życia będą nam się kojarzyć z przaśnym i niezwykle denerwującym rzępoleniem. I dlatego - zacznijcie od CzessBandu.
Nie wystarczy zagrać byle jak - trzeba jeszcze umieć tę "bylejakość” stworzyć i opracować tak, żeby stała się jakością /

Przyznam, że uliczni akordeoniści i sympatyczni panowie o czerwonych nosach, śpiewający o ukochanych Marusiach, nigdy mnie nie zachwycali. Nazwijcie mnie sztywniarą, ale sprośne piosenkowe dowcipy, bez względu na to czy miejskie, czy żeglarskie, zawsze mnie drażniły. Pierwsze dźwięki "Wespół" były więc... trudne do przełknięcia.

Kiedy zespół zaczyna od typowo biesiadnej piosenki o "menelaju", zbudowanej na zasadzie powtarzania co drugiego wersu przez całą grupę, trzeba zrozumieć konwencję i wsłuchać się w całościowe brzmienie. A brzmienie okazało się wyśmienite - CzessBand od początku bawią się wybranymi przez siebie piosenkami, nadając im charakter lekko "chwiejny", uliczny i wesoły. Takie dwie praskie piosenki dostajemy więc na dzień dobry na rozgrzewkę, tak że przy "Hucułkach" stajemy jak wryci. Okazuje się, że CzessBand to kapela jak się patrzy - typowa, prawdziwa kapela podwórkowa, która oprócz tego, że potrafi z przymrużeniem oka opisać otaczającą rzeczywistość, to jest też zbiorem wybitnych muzyków, którzy grając całymi dniami osiągają na swoich instrumentach poziom mistrzowski.

Reklama

W opracowanych instrumentalnie "Hucułkach", "Czardaszu" i "Adonisie" słychać, że Warszawa była kiedyś stolicą niezwykle multikulturową, że na ulicach muzyka żydowska stykała się z rumuńską i węgierską, a barwna i niezwykle żywiołowa kultura ludów łuku Karpat z łatwością zagnieżdżała się nawet u warszawskich grajków. Nie dziwi więc fakt, że płytę zamyka zagrane w szaleńczym tempie węgierskie "Tutti Frutti" - jeden z przebojów muzyki romskiej, opracowywane przez chyba wszystkie zespoły inspirujące się brzmieniami tego regionu.

Karpacki majstersztyk to jedna część płyty CzessBand. Drugą jest polski dowcip, który przejawia się w międzywojennych piosenkach. Z charakterystyczną manierą, znaną nam z występów Starszych Panów czy Boda, zaśpiewane jest urocze "Ach, Ludwiko", z karkołomnym tekstem Tuwima, a przy "Nalocie" - piosence nieznanego autora - trudno powstrzymać rozbawienie ("Nalot, nalot w to mi graj / Panna do schronu uciekaj! / Nadszedł, przeszedł, wypatrywać trza / Proszę państwa - nalot trwa!"). CzessBand nie opracował piosenek kompletnie nieznanych - niektóre z nich w różnych wersjach trafiały na albumy z "piosenkami patriotycznymi" lub "polskimi piosenkami międzywojennymi".

Przyznać jednak trzeba, że jeszcze nikt nie podszedł do nich z taką "uliczną" swobodą i przymrużeniem oka. Kapelusza uchylam przed panami Dembowskim, Koźbielskim i Lipką, którzy idealnie wcielili się tu w rolę praskich pieśniarzy, a dzięki temu zdjęli z kilku wyjątkowych piosenek piętno słabej ulicznej twórczości. Klimat dawnej warszawskiej ulicy i potańcówki w międzywojennej klubokawiarni oddali także pozostali muzycy - uderzane w prosty sposób struny gitar i mandolin brzmią, jakby były nagrane kilkadziesiąt lat temu, a tempo tańcom nadaje niestrudzony basista.

Choć wydawałoby się, że CzessBand postawili sobie bardzo proste zadanie, biorąc na warsztat piosenki i utwory lekkie, łatwe i przyjemne, to trzeba zauważyć, że właśnie taki materiał może być najbardziej zdradliwy. Nie wystarczy zagrać byle jak - trzeba jeszcze umieć tę "bylejakość" stworzyć i opracować tak, żeby stała się jakością. CzessBand to muzycy doświadczeni, znani w środowisku folkowym i nie tylko, którzy od lat testują umiejętności swoich instrumentów i głosów. I właśnie dzięki temu pozornie łatwe tanga, walczyki i sprośne piosenki nabierają na "Wespół" lekkości i łobuzerskiego charakteru. Uszanowanko, panie i panowie, uszanowanko!

CzessBand "Wespół", Karrot Kommando

8/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Czessband | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama