Reklama

Recenzja B.R.O "Next Level 2": Sus w kierunku fana

Przyjemnie zarapowany, mało angażujący i całkiem nieźle wyprodukowany. Taki właśnie jest „Next Level 2” od Jakuba "B.R.O" Bireckiego, który pokazuje, że pomiędzy komercyjną chałą a wysublimowanym dziełem jest jeszcze sporo miejsca do zawłaszczenia.

Przyjemnie zarapowany, mało angażujący i całkiem nieźle wyprodukowany. Taki właśnie jest „Next Level 2” od Jakuba "B.R.O" Bireckiego, który pokazuje, że pomiędzy komercyjną chałą a wysublimowanym dziełem jest jeszcze sporo miejsca do zawłaszczenia.
B.R.O na okładce "Next Level 2" /

Pamiętam jak dziś te gromy, które lawinowo spadały na B.R.O, że wymuskany blondynek z plecaczkiem i przeszłością discopolową. Że nieudolna hybryda Pyskatego i paru innych rozpoznawalnych postaci z Polski. W końcu - że przewożony raperek pokroju mocno obrywającego nawet teraz Sulina. Z każdym kolejnym singlem z "Next Level 2" ilość niepochlebnych opinii jednak spadała, a po jakimś czasie zaczęły się pojawiać coraz śmielsze wyrazy docenienia progresu. Premiera albumu skutecznie przebija jednak nadmuchany balonik. Birecki jest w porządku nawijaczem, ale do najlepszych mu bardzo daleko.

Reklama

Bynajmniej nie chodzi o to, że nowy materiał puka w dno od spodu. Przeciwnie - ten, kto naprawdę będzie chciał znaleźć w nim coś dla siebie, na pewno zatrzyma się przy paru kawałkach. To zresztą nie dziwi, bowiem liryka i forma puszczają oko do słuchacza z taką regularnością, że można byłoby pomyśleć, iż gospodarzowi ewidentnie brakuje magnezu. Otwieracz w postaci sentymentalnego, oddającego szacunek polskiej grze "Pamiętam", to zakrojona akcja pozyskania niezdecydowanych dzięki rekomendacjom lubianych weteranów. Sprytne, bardzo sprytne, podobnie jak cała reszta ulepszaczy. Zobaczcie sami: flow niby niestandardowe, ale jednak oparte na jednym zabiegu, czyli przyspieszeniu. Jak zadurzenie się na imprezie, to w dziewczynie rodem z tajnego folderu na komputerze nastoletniego onanisty - "Taylor Swift". Jak panna Swift, to z prawa i lewa atakuje quasi-country'owa gitara o miękkim brzmieniu. Jak w tytule pojawia się, wspomniana już, zagraniczna artystka młodego pokolenia, to refren zostaje żywcem zerżnięty z innej dobrze znanej artystki, a mianowicie Charlie XCX i jej "Break The Rules". Jak duży przemysł muzyczny, to każda śpiewana partia brzmi niczym nachalnie łomocąca w drzwi ogólnopolskiej rozgłośni radiowej. Sieć połączeń doprawdy intrygująca.

Warstwa muzyczna objawiła rzadki talent J.B. i mówię to bez cienia uszczypliwości. Wyobrażacie sobie krążek, który ma szesnaście kawałków, a każdy z nich zawiera... pianino? I to takie pianino, które - o dziwo! - nie mierzi płaskością, nie wpienia rzewnością i jeszcze pojawia się w przynajmniej kilku wariantach? No właśnie, zrobiłeś to zuchu. Tym bardziej, że wpasowanie takiego instrumentu w miejscami bardzo nowoczesne bity to sztuka. Pal licho przygrywanie do żywych hi-hatów i delikatnych bębnów z przytoczonego już "Pamiętam", ale takie "Jutro" z melodyjką wyciągniętą z otchłani ośmiobitowej i stylistyką pogrążoną w elektronice nie najwyższego sortu to nie lada zadanie. A inne utwory... Cóż, jest odrobina szaleństwa, ale też masa wyrachowania i pójścia z planem na tyle daleko, by nikt nie zarzucił rażącego banału, a na tyle blisko, by żadna osoba się nie zraziła. Jeśli nie wierzycie, to odsyłam was do "Co Jest Ważne" -  kompozycji słodkiej jak ulepek, która na dokładkę aż rwie się do przytulania fana i głaskania go po główce.

Nie napracował się Kuba, pokonując po raz drugi kolejny poziom. W świadomości odbiorców i tak jednak znajdzie się wyżej niż kiedykolwiek, więc nadmierne eksploatowanie raperskiego organizmu być może nie było konieczne. Czas, albo raczej następny materiał, pokaże.

B.R.O - "Next Level 2", UrbanRec
6/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: B.R.O | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy