Recenzja B.R.O "Next Level 2": Sus w kierunku fana

Krzysztof Nowak

Przyjemnie zarapowany, mało angażujący i całkiem nieźle wyprodukowany. Taki właśnie jest „Next Level 2” od Jakuba "B.R.O" Bireckiego, który pokazuje, że pomiędzy komercyjną chałą a wysublimowanym dziełem jest jeszcze sporo miejsca do zawłaszczenia.

B.R.O na okładce "Next Level 2"
B.R.O na okładce "Next Level 2" 

Pamiętam jak dziś te gromy, które lawinowo spadały na B.R.O, że wymuskany blondynek z plecaczkiem i przeszłością discopolową. Że nieudolna hybryda Pyskatego i paru innych rozpoznawalnych postaci z Polski. W końcu - że przewożony raperek pokroju mocno obrywającego nawet teraz Sulina. Z każdym kolejnym singlem z "Next Level 2" ilość niepochlebnych opinii jednak spadała, a po jakimś czasie zaczęły się pojawiać coraz śmielsze wyrazy docenienia progresu. Premiera albumu skutecznie przebija jednak nadmuchany balonik. Birecki jest w porządku nawijaczem, ale do najlepszych mu bardzo daleko.

Bynajmniej nie chodzi o to, że nowy materiał puka w dno od spodu. Przeciwnie - ten, kto naprawdę będzie chciał znaleźć w nim coś dla siebie, na pewno zatrzyma się przy paru kawałkach. To zresztą nie dziwi, bowiem liryka i forma puszczają oko do słuchacza z taką regularnością, że można byłoby pomyśleć, iż gospodarzowi ewidentnie brakuje magnezu. Otwieracz w postaci sentymentalnego, oddającego szacunek polskiej grze "Pamiętam", to zakrojona akcja pozyskania niezdecydowanych dzięki rekomendacjom lubianych weteranów. Sprytne, bardzo sprytne, podobnie jak cała reszta ulepszaczy. Zobaczcie sami: flow niby niestandardowe, ale jednak oparte na jednym zabiegu, czyli przyspieszeniu. Jak zadurzenie się na imprezie, to w dziewczynie rodem z tajnego folderu na komputerze nastoletniego onanisty - "Taylor Swift". Jak panna Swift, to z prawa i lewa atakuje quasi-country'owa gitara o miękkim brzmieniu. Jak w tytule pojawia się, wspomniana już, zagraniczna artystka młodego pokolenia, to refren zostaje żywcem zerżnięty z innej dobrze znanej artystki, a mianowicie Charlie XCX i jej "Break The Rules". Jak duży przemysł muzyczny, to każda śpiewana partia brzmi niczym nachalnie łomocąca w drzwi ogólnopolskiej rozgłośni radiowej. Sieć połączeń doprawdy intrygująca.

Warstwa muzyczna objawiła rzadki talent J.B. i mówię to bez cienia uszczypliwości. Wyobrażacie sobie krążek, który ma szesnaście kawałków, a każdy z nich zawiera... pianino? I to takie pianino, które - o dziwo! - nie mierzi płaskością, nie wpienia rzewnością i jeszcze pojawia się w przynajmniej kilku wariantach? No właśnie, zrobiłeś to zuchu. Tym bardziej, że wpasowanie takiego instrumentu w miejscami bardzo nowoczesne bity to sztuka. Pal licho przygrywanie do żywych hi-hatów i delikatnych bębnów z przytoczonego już "Pamiętam", ale takie "Jutro" z melodyjką wyciągniętą z otchłani ośmiobitowej i stylistyką pogrążoną w elektronice nie najwyższego sortu to nie lada zadanie. A inne utwory... Cóż, jest odrobina szaleństwa, ale też masa wyrachowania i pójścia z planem na tyle daleko, by nikt nie zarzucił rażącego banału, a na tyle blisko, by żadna osoba się nie zraziła. Jeśli nie wierzycie, to odsyłam was do "Co Jest Ważne" -  kompozycji słodkiej jak ulepek, która na dokładkę aż rwie się do przytulania fana i głaskania go po główce.

Nie napracował się Kuba, pokonując po raz drugi kolejny poziom. W świadomości odbiorców i tak jednak znajdzie się wyżej niż kiedykolwiek, więc nadmierne eksploatowanie raperskiego organizmu być może nie było konieczne. Czas, albo raczej następny materiał, pokaże.

B.R.O - "Next Level 2", UrbanRec6/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas