Recenzja Anna Maria Jopek, Gonzalo Rubalcaba "Minione": Szlachetne i bez znaczenia
Paweł Waliński
Ten moment, kiedy trafiasz na płytę na której wszystko jest aż tak doskonałe, a jednak czujesz że pod spodem kryje się niewiele...
"Minione" to swego rodzaju combo. Raz: niebywały, wielokrotnie udowodniony talent wokalny Anny Marii Jopek. Dwa: akompaniujący jej tercet kubańskich jazzmanów pod dyrekcją pianisty Gonzala Rubalcaby. Trzy: setlista wybrana spośród najwspanialszych tang z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Dalej? Jak sugerują materiały prasowe, płyta ma być pomostem między współczesną muzyką wokalną a tradycją przeszłości; ma łączyć muzykę i kulturę polską, argentyńską, żydowską, kubańską i amerykańską. Nie kochać takiego comba, to trzeba być trąba - pomyślelibyście. Ale jest w tej beczce miodu pokaźna łyżka dziegciu.
Nierzadko podczas bardziej lub mniej profesjonalnych dyskusji o muzyce pojawia się nieprzekraczalna trudność. Jeden ceni sobie wirtuozerię wykonawczą, drugi nad nią stawia autentyzm emocji, szeroko pojęte pie****nięcie, cały ten punk rock. Kiedy podchodzimy do takiej płyty, jak "Minione" nasz odbiór będzie zależał od tego, którą stronę barykady reprezentujemy.
Jeśli kto ceni sobie maestrię wykonawczą, z pewnością doceni wokal artystki, który jest absolutnie tak idealny, jak za każdym razem, kiedy Jopek siada do mikrofonu. Zachwyci się tym, jak kubański tercet wsparty tradycją free jazzu de facto nie gra tych melodii, a je ogrywa. Dookoła, poniekąd uwalnia je z formalnych karbów. Doceni, jak wszystkie te elementy są szlachetnie tkane, powoli budowane. Jak senne są te tanga w ich wersji. Jak seks, pozornie uśpiony, poddany jednemu małemu bodźcowi może nagle wybuchnąć z całą siłą zdolną cały świat spalić.
"Kiedy pracuję z muzykami z różnych od mojej tradycji muzycznych, zawsze zachwyca mnie ich inność. To co wnoszą w nagrania staje się moim duchowym bogactwem. Zdumiewa ogrom piękną i prawdy na skrzyżowaniu kultur i ludzkich wrażliwości. Muzyka jest językiem jedności - mówiła Anna Maria Jopek. - Praca nad starymi tangami była magiczna. Rzadko zdarza się materiał takiej urody, nasycony i melancholią i tajemnicą i erotyką. Nagrywanie z Gonzalo to czysta mistyka. Obecność jaźni w każdej nucie uczy uważności i pokory".
To wszystko prawda. Z drugiej zaś strony... Kwartet przy całym swoim kunszcie na przestrzeni 11 numerów zwyczajnie zanudza. Pod wszystkie te tanga podchodzi identycznie, można by powiedzieć że z tezą. Wspomniane free jazzowe ogrywanie melodii brzmi jak - nie przymierzając - jeden długi pasaż Keitha Jarretta. Anna Maria Jopek zaś wyśpiewuje to wszystko na idealnie tym samym poziomie emocjonalnym, do znudzenia powtarzając te same triki, stosując tę samą metodę. W efekcie w miejsce pięknych nowoczesnych wersji stuletnich tang mamy coś, co sprawdzi się w windzie, może w centrum handlowym w okresie świątecznym (właśnie minionym - peszek) ale słuchanie tego z płyty, szczególnie ciurkiem, będzie doświadczeniem dosyć oporowym.
Jasne, życzyłbym sobie, żeby każdy muzak miał taki wykonawczy potencjał. Żeby każda płyta, z jaką się spotkam świeciła takimi wykonawczymi zdolnościami. Ale chciałbym też, żeby gdzieś na tej płycie była jakaś nowa jakość, coś co uprawniałoby cover. Jakiś Buckley do cohenowskiego "Hallelujah". Coś, co porywa i jest niebywałym własnym wkładem w to, co było. Tymczasem mamy... wypolerowane, wysublimowane, wirtuozersko zagrane tanga, które niosą kunszt, ale nie emocje. Gdzie miał być żar, tam jest IKEA. Ładnie, estetycznie, ale w sumie bez znaczenia.
Anna Maria Jopek, Gonzalo Rubalcaba "Minione", Universal Music Poland
6/10
Anna Maria Jopek ma 40 lat
14 grudnia 1970 roku w Warszawie urodziła się wokalistka, pianistka i kompozytorka Anna Maria Jopek. W dorobku ma liczne nagrody i wyróżnienia m.in. Fryderyki, Paszport "Polityki", Wiktora, Różę Gali. Jej płyty pokrywały się wielokrotnie Złotem i Platyną. Współpracowała z m.in. Patem Methenym, Ireną Santor, Robertem Chojnackim, Markiem Grechutą, Grzegorzem Turnauem, Voo Voo, Sweet Noise, Kayah czy Muńkiem Staszczykiem.