Reklama

Protoplasta stylu

Pono "Wizjoner", Creative Music

Pono jest jednym z najważniejszych i najbardziej utalentowanych ogniw warszawskiego ZIP Składu. To doświadczony na scenie autor dwóch znakomitych solowych albumów i wielu klasycznych dla polskiego rapu nagrań w ramach Zipery i TPWC.

Niełatwo jest dotrzymać kroku własnym dokonaniom, kiedy ma się na koncie dwa takie albumy, jak "Hołd" i "Tak to widzę". Łatwiej, kiedy ma się tak duży talent i doświadczenie w składaniu rymów jak autor "Wizjonera". Co więcej - chociaż nie jest to już zdecydowanie podwórkowy nastolatek, którego horyzont ograniczają betonowe bloki, to nadal ma bardzo słyszalny głód mikrofonu i czuć, że robienie muzyki nadal jest dla niego świetną zabawą.

Reklama

Do tego Pono postanowił w pewnym stopniu kontynuować brzmienie dwóch pierwszych solówek, stawiając na korzenny rap w najlepszym wydaniu. Autorzy muzyki - Skuter i 7th Swordsman (polski członek Wu-Fam) sprawili, że znajdziemy tutaj takie podkłady, że ręce same składają się do braw. Na dodatek są one wzbogacone partiami instrumentów nagranymi przez znakomitych muzyków, pracujących z takimi ludźmi, jak Smolik, Kayah, Namysłowski Big Band czy Lady Pank. Ich udział jest na tyle subtelny, że płyta nie traci swojego surowego i szorstkiego brzmienia, jednocześnie stając się bogatszą i ciekawszą. Choć klimat chwilami się zmienia jak np. w kojarzącym się ze wczesnym Kanye Westem "Jestem wolny" czy bardziej tanecznym "Schemacie", to częściej słychać przesączony jazzem rap sprzed dwóch dekad. Jedyne czego może brakować to większego udziału gramofonowych popisów DJ-skich.

Nie obyło się niestety bez potknięć. Singlowa "Żelazna wola" pasuje do reszty materiału tak jak chopinowski patos i rapujący pięściarz do hip hopu. Nie tylko Albert Sosnowski nie błyszczy - na albumie nie ma nawet jednej gościnnej zwrotki o której można by powiedzieć, że przynajmniej zbliża się do poziomu gospodarza. On sam też nie zawsze jest w tak znakomitej formie, jak choćby w "Oddechu" czy "Bańce". Koniec końców jednak "Wizjoner" przekonuje do siebie praktycznie z miejsca. Pono konsekwentnie robi swoje, a jego szorstki wokal maszynowo atakujący zmasowanymi rymami wciąż jest imponujący. Takie momenty jak wejście "Bezwarunkowo" mówią same za siebie.

Raper ze Służewca nadal w wielu aspektach jest wzorem dla kolegów po fachu. Rozwija się, jednocześnie nic nie tracąc ze swojej bezkompromisowości. Promuje idee z którymi nietrudno się zgodzić (z głównym motywem - misją fundacji Heyprzygodo na czele), a nawet, kiedy jego filozofia jest ciut naiwna, to zazwyczaj słuszna. Pozornie tematycznie nie jest zbyt odkrywczy, ale słuchając "Wizjonera" uważnie, znajdzie się sporo świeżych i trafnych spostrzeżeń.

Po części ze względu na gości, po części na chwilowe spadki poziomu materiału, "Wizjoner" nie jest tak dobry, jak "Hołd" czy "Tak to widzę". Co bynajmniej nie znaczy, że jest słaby. Warto mieć na półce dla jednego z najlepszych stylów na scenie albo chociaż dla takich numerów, jak "Bańka", "Oddech", "Istota", "Bezwarunkowo" czy "Wizjoner". Rap skłaniający do działania, bujania się, samodzielnego myślenia i aktywności - i o to chodzi.

7/10

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pono | Creative | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy