Proceente "Cytrynychmielecebede": Rap do zimnego piwka [RECENZJA]

Czasami warto posłuchać takiego hip hopu, z którym może utożsamiać się przeciętny Kowalski. Bez tych wszystkich luksusowych samochodów z umową leasingu w schowku, bez ekskluzywnych wakacji i drinków z palemką, których wartość znacznie przekracza kilka średnich krajowych. Rapu bez filozoficznych przesłanek również. Proceente na "Cytrynychmielecebede" nie tylko zbija piątkę z tymi, którzy lubią moczyć wąsy w piance ("Non stop chmielotok"!), ale przypomina też o tych mniejszych przyjemnościach.

Okładka płyty "Cytrynychmielecebede" Proceente
Okładka płyty "Cytrynychmielecebede" Proceente 

Proceente im starszy, tym jest lepszy. Już "Dziennik 2020" stał półkę wyżej niż jego wcześniejsze albumy, jednak "Cytrynychmielecebede" oferuje jeszcze więcej. Poważne refleksje i przemyślenia schodzą na dalszy plan, a największą frajdę daje wygrzewanie się w pełnym słońcu, a nie rozmyślanie, kiedy kilkunastoletni samochód przestał spełniać kolejne normy spalin. Ucieczka od problemów? Proszę bardzo, ma na to łatwy sposób - szybko zapakować się w taniego busa i wyskoczyć na kilka dni do stolicy Czech, którą MC w "Aloha in Prague" opisał tak samo dobrze, jak Mariusz Szczygieł w swoich książkach.

Wszystko kręci się tutaj wokół piwa, cytrynówki i CBD, jednak "Cytrynychmielecebede" nie cierpią przy tym na monotematyczność. Proceente opisuje nie tylko rzeczywistość, często z pozytywnym zacięciem i bez szukania problemów na siłę jak w "Niedzieli" czy "Głodnym", ale też świetnie potrafi opisywać marzenia w "Wakacjach bez endu 3 Remix".

Raper umiejętnie wtapia kolejne wątki w kawałki, a nawet kiedy opowiada o sobie, jak w "Bohumilu Hrabalu", to nie przynudza. Bawi się językiem polskim w "Aloha in Prague" ("Jak Tomas Necid spaceruję mostem Legii"), a masa pozdrowień w "Cecece" staje się dla słuchacza zagadką, czy na pewno kogoś nie pominął. Oczywiście kiedy trzeba, pomagają goście, a fanów kraftów, piw korporacyjnych, cytrynówki, CBD i innych naturalnych specyfików jest tu sporo.

Co najważniejsze - żaden nie zawiódł, a największe propsy lecą do Skrubola za znane od dawna zabawne wersy w "Rytualnym joincie", Kaya za w "Nie poddawaj się" i Emazeta, który zwrotką w "Niszczycielach, lotniskowcach i samolotach" udowadnia, że ciągle istnieje chemia pomiędzy raperami.

Ta swojskość tematyki jest kluczowa, w dodatku podana na fantastycznych beatach. Chwalić trzeba Mayora, głównego producenta albumu, który dostarczył najrówniejszy zestaw podkładów od kiedy współpracuje z warszawskim raperem. "Głodny", "Nie poddawaj się", "Cecece" czy "Chmielotok" to klasyka pełną parą, jakby wyjęta sprzed kilkunastu lat, jednak bez nalotu rdzy.

Podobać się może nawet sięgający po jamajskie klimaty "Aloha weed", co w przypadku polskiego rapu wcale nie jest tak oczywiste. Razi trochę niezbyt udany producer tag, któremu bardzo daleko do tych, które należą do bardziej znanych kolegów po fachu, jednak w przeciwieństwie do innych nie pojawia się tu zbyt nachalnie i często.

Klimatami żonglują za to inni. Metro w "Bohumilu Hrabalu" stawia na brudny syntezator i nisko płynący bas, wplatając w to wszystko niezbyt udanie pocięte dubowe sample. Quiz w "Aloha in Prague" aż za bardzo spitchowal wokale, a Jorguś Kiler w "Rytualnym joincie" i Panama Pogo w "Wakacjach bez endu 3 Remix" zapraszają na zachodnie wybrzeże. Również w bardziej klasycznym formacie - z głęboko płynącym klawiszem i bardzo bogatym tłem (gitary!). Aha, i trzeba chwalić tych, którzy świetnie oskreczowali "Cytrynychmielecebede" - doskonała robota DJ HWR, DJ Te.

"Na mieście mówią na mnie niezatapialny, bo nikt nikt na tym świecie nie ma takiej zajawki". Ten wers z "Ale jednak" najlepiej opisuje "Cytrynychmielecebede". Cudów nie czyni cena, a inne potrójne "c", w dodatku z taką olbrzymią ilością pasji. Dlatego Proceenta w tym przypadku słucha się z taką przyjemnością.

Proceente "Cytrynychmielecebede", Aloha Entertainment

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas