Jakub Skorupa "Zeszyt drugi": Honor i kryptowaluty [RECENZJA]

Jakub Skorupa powraca poniekąd z kontynuacją debiutu i ciężko mi uwierzyć, jak duży postęp poczynił. "Zeszyt drugi" to jednak dużo bardziej osadzony w teraźniejszości album, który momentami potrafi zachwycić, szczególnie historią, którą niesie ze sobą. Tradycyjnie, jak to w przypadku Jakuba Skorupy, będzie toczyć się natomiast dyskusja o gatunek, bo mało kto tak zwinnie potrafi poruszać się pomiędzy rapem, rockiem a alternatywą, jak on.

Męskie Granie 2024: Jakub Skorupa
Męskie Granie 2024: Jakub SkorupaRobert WilkINTERIA.PL

Całość zaczyna się od intra "Tu i teraz", które wprowadza nas w ten miejski, pełen rozważań o życiu klimat, przewijający się przez cały krążek. Ta narracja, która nas prowadzi przez cały album, to coś, czego mi brakowało w niektórych ostatnich premierach. Jakubowi Skorupie naprawdę się to udało, chociażby za pomocą utworów takich jak "Akceptacja rzeczywistości wiąże się z konsekwencjami", który pełni klasyczną rolę skitu, czy "Składam się", gdzie narrator nawiązuje do poprzedniego "Dzień dobry, jestem z Polski", ale o nim nieco później.

Jednym z najgłośniejszych singli promujących "Zeszyt drugi" były "Fusy", które uważam za absolutnie najlepszy utwór z całej płyty. Całość na podkładzie Kuby Dąbrowskiego z bardzo subtelną gitarką i chórkami, co naprawdę pięknie współgra z wokalem Jakuba Skorupy. Na koniec utworu, w swego rodzaju outrze, możemy usłyszeć jedynego gościa na płycie, czyli genialnego Dawida Tyszkowskiego, który jak mało kto pasuje swoją wrażliwością do tej piosenki.

"Zeszyt drugi", mimo tego, że jest naprawdę spójnym krążkiem, jest też bardzo różnorodny, co pokazuje, na przykład, mocno kontrastujące z "Fusami" "Dzień dobry, jestem z Polski". Jak sam Jakub przyznał w wywiadzie dla Interii, ten utwór jest jego objawem patriotyzmu, co według niego jest czymś więcej niż wystawianiem słodkich laurek. Znakomicie ilustruje to zresztą wers: "Kocham ten nadwiślański świt, który miesza mnie z błotem". To jest jeden z tych płynnych utworów, które wymykają się gatunkowym ramom, których narzucanie w przypadku Jakuba Skorupy jest absolutnie nieuzasadnione.

Kolejnym przykładem genialnej kompozycji jest jeden z mniej popularnych utworów z "Zeszytu drugiego", czyli "Trzykropek". Powtarzający się motyw grany przez dęciaki, z wyraźną perkusją w tle, z wpadającym w ucho refrenem, to coś, co wymaga docenienia.

W "Trzykropku", podobnie jak w "Zimie dwudziesty pierwszy", słychać w tekstach podobny styl opisywania rzeczywistości, który można dostrzec na przykład u Taco Hemingway'a, i ja to kupuję. I nie mówię tego ze względu na powtarzający się u Skorupy motyw kryptowalut, któremu Filip Szcześniak również poświęcił sporo miejsca. Sposób ubierania myśli w słowa, czyli generalnie songwriting, to coś, co Jakubowi Skorupie wyszło na tym krążku wybitnie i za co naprawdę powinniśmy doceniać "Zeszyt drugi". A dodając do tego żonglowanie gatunkami, zapewniam, że każdy, tak jak ja, znajdzie tu coś dla siebie.

Jakub Skorupa, "Zeszyt drugi", Universal Music Polska

9/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas