GERDA "DIABEŁ": Diabeł tkwi w szczegółach [RECENZJA]

Wojciechowi Bąkowskiemu daleko od skandalisty, ale z pewnością zasłużył na łatkę jednego z najbardziej kontrowersyjnych artystów polskiej sztuki - bo przecież nie tylko muzyki. GERDA to najnowszy projekt WuEsBe, stworzony wraz z Janem Piaseckim. I chyba najlepszy sposób na rozpoczęcie przygody z twórczością byłego lidera Niwei.

Wojciech Bąkowski wrócił z nowym projektem
Wojciech Bąkowski wrócił z nowym projektemJacek LagowskiAgencja FORUM

Mam wrażenie, że mimo niewątpliwie bogatego artystycznego portfolio, kariera muzyczna Wojtka Bąkowskiego nieco wyhamowała. A przynajmniej z perspektywy rozgłosu. To już nie te czasy, gdy utwory pokroju "Miłego Młodego Człowieka" Niwei - jego projektu z Dawidem Szczęsnym (gdzie nowe Normal Echo?!) wykręcały po 400 tys. wyświetleń.

Można było mieć wrażenie, że fabularyzowany film biograficzny "Serce miłości", w którym w muzyka wcielał się Jacek Poniedziałek, a który opowiadał o jego związku z Zuzanną Bartoszek, był niejako zwieńczeniem jego twórczości. Taką kropką nad "i". Skądże znowu! WuEsBe w dalszym ciągu jest aktywny, od czasu Niwei wypuścił kilka płyt solowych, a GERDA nagrana z Janem Piaseckim jest najlepszym przykładem na to, że warto obserwować jego rozwój.

Bo przyznaję, niejednokrotnie nie po drodze było mi z muzycznym aspektem twórczości Wojciecha. Momenty, w których balansował na granicy pretensjonalności, a performatywne koncepty wyskakiwały z głośnika w sposób aż nazbyt uwierający, były liczne. GERDA natomiast jawi mi się jako najbardziej przystępny projekt Bąkowskiego jako muzyka. Tak fascynujący, jak przede wszystkim samowystarczalny w swojej muzycznej formie. Również dla słuchaczy niezaznajomionych z tym, kim w zasadzie jest Wojciech.

Mój duży problem z Niweą wynikał z tego, że Bąkowski wcielał się tam regularnie w "kogoś", co czasami nadawało całości niepotrzebne komizmu. "No" stało się wręcz memiczne - możliwe, że zgodnie z intencją autora, ale biorąc pod uwagę jego aktualną twórczość, musiało w pewnym momencie być tego za dużo.

GERDA to dla mnie przede wszystkim najbardziej imponujący dotychczasowo popis poetycki Bąkowskiego, rzucającego miarowo swoje bardzo skonkretyzowane, oszczędne w słowa, ale pełne treści wersy. Trudno nie uniknąć porównań do Mirona Białoszewskiego, której to inspiracji sam artysta zresztą nigdy nie ukrywał i współpracował nawet w przeszłości z Fundacją im. Mirona Białoszewskiego. Powracając do płyty, cytatów jest tu na potęgę. "Moje zmartwienia zmieniają się w neon" - rzuca w "Gwiazdach". "Mój kostium na jutro wisi na drzwiach" - recytuje w onirycznym "Sindbadzie". Czasami trafi się coś do reszty ciarkogenne, jak rzucone złowrogim tonem, że "matkę zabiło łososiowe Daewoo Lanos" w "Kotku" czy "mam grubą skórę, która chroni świat przede mną", rozpoczynające utwór "Serduszko".

Nie można zapomnieć o warstwie muzycznej, za którą odpowiada Bąkowski ze wspomnianym Janem Piaseckim. Oczywiście nie spodziewajcie się tu łatwych i przyjemnych melodii. Tutaj niestabilność gatunkowa to norma. Płytę otwiera numer brzmiący jak wyciągnięty z jakiegoś amigowego RPG-a opartego na "Dungeons & Dragons", traficie na burzumowe ambienty w "Koniu" czy "Yetim", rozmarzonego "Sindbada" z niesamowicie wkręcającą się partią fletu. "Potwór" i "Zegar" natomiast wydają się jakąś trawestacją Death Grips, gdyby tylko tego hałasu było nieco więcej, a Bąkowski był wokalistą bardziej ekspresyjnym. To, co łączy wszystkie podkłady, to wcierająca się podskórnie masa niepokoju. Nawet jeżeli pojawia się w nich iskierka nadziei, jest maksymalnie szybko gaszona.

Ale właśnie przez to jak muzyka służy tu narracji, nie jestem w stanie wyobrazić sobie, aby słowa były tu oderwane od warstwy instrumentalnej. Bo jasne, ona w dużej mierze jest tłem, ale tłem, które nadaje całości barwie. Powiecie, że to szczegół? Diabeł w nich tkwi.

GERDA, "DIABEŁ", Dyspensa Records

8/10

Okładka albumu "DIABEŁ"materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas