Einstürzende Neubauten "Rampen [Apm Alien Pop Music]": Dekonstruktorzy z kosmosu [RECENZJA]
Paweł Waliński
Nawet jeśli dla nielicznych, to każda płyta Berlińczyków (tak, od ponad tygodnia mieszkańców miast zapisujemy wielką literą) jest jednak wydarzeniem. Ironiczne, że jest to od lat bardziej wydarzenie z zakresu inteligentnej ciszy, niż rebelianckiego maszynowego hałasu.
W notce prasowej do tej płyty czytamy, że oto "w 44. roku istnienia zespół wraca do korzeni, definiując siebie na nowo. To zmiana wizerunku, dla której berliński kwintet (plus jeden) stworzył w 2024 roku własny gatunek: apm - alien pop music - obca muzyka pop".
Tytuł pochodzi od "ramp", to jest otwartych improwizacji, którymi zespół wieńczył występy na trasie promującej album "Alles in Allem" sprzed dwóch lat. Z tym, że... z tym, że dużo w tym mowy trawiastej, a każdy kto spodziewał się kolejnej kopernikańskiej rewolucji w brzmieniu Neubauten srogo się zawiedzie (albo przeciwnie).
Improwizacja bowiem nie jest i nigdy nie była dla nich jakimś novum, przeciwnie - towarzyszy im od zawsze. Co więcej, horyzonty brzmieniowe, tematyczne, strukturalne, to właściwie dokładnie to, do czego przyzwyczajali nas co najmniej od czasów świetnej "Silence Is Sexy", którą osobiście będę pamiętał dożywotnio, bo znalazł się na owej utwór tytułowy, w którym użyto dokładnie tego dźwięku, jaki wydawały głośniki jeśli położyć przy nich wiekowy (i jeszcze nie smart-) telefon i jeśli akurat zbliżało się połączenie przychodzące. Neubauten nabrali mnie tym numerem co najmniej kilkanaście razy.
"Obca muzyka pop"
Przyklejanie "Rampen" etykietki jakiejś nowej jakości, wymyślanie terminu "obca muzyka pop" nie ma więc większego sensu. Płycie brakuje też rozmachu genialnej, nagranej na rocznicę bitwy pod Passchendaele (znanej również jako trzecia bitwa pod Ypres, obecnie we Flandrii, jedna z najkrwawszych bitew pierwszej wojny światowej) płyty "Lament", która też była improwizacją koncertową, a jednocześnie może najlepiej w historii muzyki tłumaczyła zawiłości właściwie całej wielkiej wojny, włącznie z tymi dynastycznymi i politycznymi, które do niej doprowadziły.
Nie znaczy to, że "Rampen" to płyta zła. Neubauten nadal ujawniają maestrię w postmodernistycznym dekonstruowaniu muzycznych architektur, bawią się strukturą, grają wbrew regułom inżynierii dźwięku, czy - czytelniej - tego jak powinien brzmieć utwór popowy. I robią to z nabytą latami maestrią oraz przyrodzoną inteligencją. Czy jednak nawet ktoś zaprawiony w industrialnej partyzantce kulturowej i taktyce szoku może uznać "Rampen" za pop? Wątpię.
Tacy szaleńcy (szczególnie jeśli są dodatkowo purystami) pewnie mówiąc o swoim popie prędzej odwołają się do "20 Jazz Funk Greats" Throbbing Gristle. Nie zmienia to faktu, że "Rampen" to kolejny znakomity album Berlińczyków. Zyskujący tylko, kiedy pomyśleć, że to w gruncie rzeczy naprawdę 14 improwizacji, którymi znienacka częstowali niespodziewającą się tego publiczność. Jeśli takie rzeczy gra się bez przygotowania i planu, to to może największy dowód z jakimi macherami (nadal) mamy do czynienia.
Einstürzende Neubauten "Rampen [Apm Alien Pop Music]", Gusstaff Records
8/10