Do rzeczy

Daniel Wardziński

Hades & O.S.T.R. "HAOS", Asfalt Records

"HAOS" to godzina klasycznego hip hopu A.D. 2013 na nieludzko dobrym poziomie
"HAOS" to godzina klasycznego hip hopu A.D. 2013 na nieludzko dobrym poziomie 

Wspólny album Hadesa i Ostrego zainicjował przypadek - obydwaj otrzymali od Emade ten sam bit. Kiedy młodszy z braci Waglewskich się zorientował i poinformował ich o pomyłce, postanowili po prostu zrobić na nim wspólny numer. Artystyczna chemia zaczęła działać, a późniejsza współpraca definitywnie wyszła na dobre dla obu stron.

Zacznijmy od tego, co na tym albumie najlepsze - muzyka. O.S.T.R. wraz z Killing Skills wyraźnie pokazał, że poziom jego produkcji powinien mieć globalny zasięg. Postanowił zrobić album klasyczny, nawiązujący do korzeni kultury, zainspirowany nowojorskimi produkcjami z najlepszych lat gatunku, ale nie tylko... Właśnie w tym rzecz. Nie ma tutaj bitów w stylu Ericka Sermona, Pete'a Rocka i Lorda Finesse, są tylko bity w stylu O.S.T.R.'a i jedynie "Mam dość" przez moment kojarzy się z "Classic" DJ'a Premiera. Te bity to najlepszy polski boom-bap, coś czym możemy się chwalić wszędzie, a przede wszystkim katować na głośnikach w kółko, nie wychodząc z podziwu. Energia, groove, brzmienie, wyjątkowy styl... W efekcie godzina klasycznego hip hopu A.D. 2013 na nieludzko dobrym poziomie. Serio.

Po lekkim ukłonie w stronę nowoczesności na albumie Tabasko, powrót do korzeni na "HAOSie" daje spory zestaw podkładów, które wywołują szczery uśmiech połączony z niekontrolowaną chęcią do ruchu głową w przód i tył, a często również ciarki na plecach.

Emocje zawarte w gitarze z "Rapu na osiedlu", porywająca perkusja z hitowej "Psychologii tłumu" czy pasujące jak ulał skrzypce nasuwające skojarzenie z "Wiedziałem że tak będzie" Volta w numerze "Sugar Haze" - to wszystko elementy, które składają się na to, że "HAOS" to płyta wyprodukowana w swojej kategorii niemal perfekcyjnie, fascynująca brzmieniowo, znakomita w każdej minucie. Świetne aranżacje, doskonałe brzmienie, pomysły, emocje, dynamika... O.S.T.R. to muzyczny geniusz, nienowy to wniosek, ale dostaliśmy kolejny, potwierdzający argument.

Lirycznie O.S.T.R. powraca jako "brzydki, zły i szczery", jest bezpardonowy i już w pierwszym numerze pokazuje, że ta płyta będzie inna. "Myślałeś, że tu wpadłem na krzywy ryj/ Wychlać całą wódę zjarać wszystko po ostatni szczyt?/ To masz rację, nim urwie mi się film zrobię bajzel" - kto spodziewałby się takich wersów i takiego przekazu po family manie z ostatnich krążków? Przekonuje, że "nie da się żyć ze wszystkimi ok", pokazuje więcej z ciemnej strony swojego charakteru, potrafi dobrze wpasować się w szorstki charakter tego materiału. No i wokal - nie wyciąga go sztucznie do góry ani w dół, brzmi bardziej naturalnie.

Hades znany z HIFI Bandy wyrobiony styl i flow ma od dawna, ale znajduje coraz to nowe sposoby jego używania i przeważnie pomysły te są dobre. Rzadko błyszczy misterną konstrukcją treści na przestrzeni całej zwrotki (choć częściej niż kiedyś), ale za to potrafi wbić się w głowę nawet zbitką kilku słów jak np. "upadłeś o mały włos" czy "szybkie życie szybko zbrzydnie".

Jest niezwykle przyjemny w odbiorze przez to, że jest świadom swoich wokalnych możliwości i wie, jak ich użyć. Nie bez znaczenie jest plastyczność jego wersów - drobnostki jak np. "moje złote medale to plakietki po koncertach" na trwałe zostają w głowie. Częściej trzyma się tematu i nagrywa tutaj zwrotki, które w stosunku do udanego przecież debiutu w Prosto (wraz z Galusem i Kebsem) są krokiem naprzód.

Na początku napisałem, że wspólna praca obu autorom wyszła na dobre - wynika to przede wszystkim z tego, że przeszli do rzeczy. "HAOS" wbrew tytułowi jest mniej chaotyczną płytą zarówno od "Jazz, dwa, trzy" jak i od "Nowe dobro to zło". W wielu numerach narzucili sobie konkretny temat i potrafili się go trzymać, a nie tylko płynąć od myśli do myśli, tkając dygresyjną pajęczynę nie zawsze czytelnych skojarzeń.

Dzięki temu właśnie bardzo szczere i mistrzowsko zamknięte wnioskiem wejście w "Obsesji" jest najlepszą zwrotką O.S.T.R.'a od dawna. Dlatego "Ona czy ja" nie jest kolejnym nawiązaniem do "I Used To Love H.E.R." Commona, tylko najlepszym polskim kawałkiem personifikującym hip hop jako miłość życia narratorów. Dlatego też "Sugar Haze" nie jest milionowym numerem o paleniu trawy, a pierwszym ukazującym rzeczywisty problem rynku wyjętego spod kontroli państwa i numerem bardzo potrzebny niejednemu nieletniemu słuchaczowi duetu.

Chemia między O.S.T.R.'em i Hadesem zadziałała imponująco. Nie znaczy to, że wyeliminowano wszystkie błędy czy tematy eksploatowane przez obydwu dziesiątki razy. Zdarzają się niechlubne momenty i powtórki z rozrywki powodujące zgrzyt zębów, ale powiedzmy sobie szczerze - mając takie bity i taki zestaw numerów naprawdę wielkiego kalibru można liczyć na zwiększoną tolerancję odbiorcy dla drobnych mankamentów. Szczególnie, że "HAOS" wnosi coś ważnego i odmiennego do dyskografii obu autorów.

8/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas