Cypress Hill "Back in Black": Tyle tu czerni, co zieleni [RECENZJA]

Cypress Hill odwrócili się od psychodelicznego brzmienia poprzedniej płyty i pożegnali się ze swoim etatowym producentem, ale fani klasycznego rapu powinni być zadowoleni.

Okładka płyty "Back in Black" Cypress Hill
Okładka płyty "Back in Black" Cypress Hill 

Nowy album Cypress Hill to pierwszy krążek grupy po opuszczeniu jej szeregów przez DJ-a Muggsa. Co prawda etatowy producent grupy zrobił już sobie raz kilkuletnią przerwę od nagrywania płyt z B-Realem, Sen Dogiem i Erikiem Bobo, ale nawet wówczas był w stanie odkopać kilka produkcji, które zasiliły płytę naczelnych reprezentantów latino rapu. Po pełnoprawnym powrocie do zespołu, wypełnił swoimi bitami zresztą całe (świetne swoją drogą) 4-letnie już "Elephants on Acid".

Na "Back in Black" obowiązki producenckie przejął w całości Black Milk. To pociągnęło za sobą pewne zmiany. Przede wszystkim nowy album Cypressów jest dużo prostszy w odbiorze niż psychodeliczny poprzednik. Jednak biorąc pod uwagę to, że wielu nieświadomych słuchaczy dalej pisze w tym przypadku o przepalonych produkcjach Muggsa, zmiana w kontekście całej dyskografii nie jest aż tak radykalna, jak mogłoby się wydawać. To dalej ten klimat, w którym przejście przez dym spalonej marihuany wymaga cięcia maczetą. A wieloletni fani z pewnością wyczują tu chęć powrotu do klimatów "Temples of Boom" czy "Black Sunday".

Czy to oznacza, że Cypress Hill stało się zespołem żerującym na narastającej nostalgii do najntisowego rapu? Na szczęście nie. "Back in Black" to pozycja, która chętnie eksperymentuje, ale na sposoby o wiele bardziej subtelne niż na "Elephants on Acid". W końcu singlowe "Champion Sound" niespecjalnie ukrywa Mo' Waxowy rodowód - to 12-bitowe, brudne brzmienie, pozycjonujące się gdzieś na granicy boom bapu i trip-hopu, to rzecz tak niedzisiejsza, jak niesamowicie atmosferyczna w sposób wręcz kwasowaty. Nieziemski groove "Certified" stawia grupę pomiędzy funkiem i dubem. Oszczędny, ale silny brzmieniowo bas w "Open Ya Mind" pokazuje doskonale, jak niewiele środków potrzeba, aby nieść cały utwór i bujać karkiem słuchaczy. Bit w "Bye Bye" ujawnia natomiast, jakby brzmiało clipping, gdyby postanowili wystartować z twórczością na początku lat 90, a jednak udało się tam wnieść nieco przebojowości.

Ale wspominam tyle o produkcji, a przecież nie byłoby sukcesu Cypress Hill, gdyby nie charakterystyczne nawijki B-Reala i Sen Doga. Nawet jeżeli ten pierwszy od dawna nie brzmi kreskówkowo, to są to flow na tyle specyficzne i kontrastujące względem siebie, że nieustannie trzymają słuchacza w ciekawości, wzmacniając dynamikę samych kawałków.

Prophets Of Rage na Dużej Scenie Pol'and'Rock Festival 2019

Prophets Of Rage to supergrupa złożona z byłych członków Rage Against the Machine i Audioslave wspomaganych przez raperów z Public Enemy i Cypress Hill. Amerykanie to jedna z największych gwiazd drugiego dnia Pol'and'Rock Festival (2 sierpnia 2019 r.) w Kostrzynie nad Odrą. Nie zabrakło autorskich utworów Prophets Of Rage, ale najgoręcej przyjęto przeboje Rage Against the Machine ("Killing In the Name", "Bullet in the Head", "Bombtrack", "Take the Power Back", "Bulls On Parade") i hiphopowy set z "Insane in the Brain" i "Jump Around".

Zobacz zdjęcia z koncertu Prophets Of Rage na Dużej Scenie Pol'and'Rock Festival 2019Stanisław WadasWOŚP
Zobacz zdjęcia z koncertu Prophets Of Rage na Dużej Scenie Pol'and'Rock Festival 2019Stanisław WadasWOŚP
Zobacz zdjęcia z koncertu Prophets Of Rage na Dużej Scenie Pol'and'Rock Festival 2019Stanisław WadasWOŚP
Zobacz zdjęcia z koncertu Prophets Of Rage na Dużej Scenie Pol'and'Rock Festival 2019Stanisław WadasWOŚP
Zobacz zdjęcia z koncertu Prophets Of Rage na Dużej Scenie Pol'and'Rock Festival 2019Stanisław WadasWOŚP
Zobacz zdjęcia z koncertu Prophets Of Rage na Dużej Scenie Pol'and'Rock Festival 2019Stanisław WadasWOŚP
Zobacz zdjęcia z koncertu Prophets Of Rage na Dużej Scenie Pol'and'Rock Festival 2019Stanisław WadasWOŚP
Zobacz zdjęcia z koncertu Prophets Of Rage na Dużej Scenie Pol'and'Rock Festival 2019Stanisław WadasWOŚP

Co do tekstów, tematycznie nie ma tu żadnych nowości. Bo z pewnością nie będziecie zaskoczeni tym, ile usłyszymy tu odniesień do marihuany - cóż, chłopaki nie ukrywają, jak bardzo cieszą się z tego, że trawa jest legalna w ich rodzimej Kalifornii.

Oprócz amerykańskiej wersji haseł "sadzić, palić, zalegalizować", zwrócimy się również w stronę gangsta rapu, posłuchamy o niebezpiecznych ulicach, na których broń przeładowuje się spoconymi dłońmi. Nie zabraknie też klasycznych przechwałek, choć gdybym miał określić swojego faworyta, byłby to kończący krążek "The Ride". B-Real wchodzi tu na emocjonalne tony, których na pozostałych utworach z płyty szuka się ze świecą. Uzewnętrznia się, mówiąc, że kwestionuje wiele ze swoich decyzji z przeszłości, mówi o łzach płynących na wspomnienie zmarłych znajomych czy bólu, który powodował u bliskich. Doprawdy szkoda, że nie ma takich momentów tu o wiele więcej.

Cypress Hill wywiązało się z zadania nagrania płyty bez udziału DJ-a Muggsa. Owszem, czasami płyta może wydawać się zbyt jednostajna, chciałoby się otrzymać więcej zaangażowanych treści, ale to po prostu kawał solidnego rapu dla fanów gatunku, którzy na słowo "auto-tune" dostają reakcji alergicznej.

Cypress Hill "Back in Black", Warner Music Poland

7/10

Najważniejsi polscy raperzyEwelina Eris WójcikINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas