Reklama

Birdy "Young Heart": Samotny taniec [RECENZJA]

Podobno najtrudniej jest zacząć, ale później jest już "z górki". Birdy nie radziła sobie najlepiej na początku nagrywania "Young Heart". Emocje związane z jej pierwszym poważnym rozstaniem były zbyt silne. Pierwsze kroki były trudne, ale przerodziły się w powolny, samotny taniec.

Podobno najtrudniej jest zacząć, ale później jest już "z górki". Birdy nie radziła sobie najlepiej na początku nagrywania "Young Heart". Emocje związane z jej pierwszym poważnym rozstaniem były zbyt silne. Pierwsze kroki były trudne, ale przerodziły się w powolny, samotny taniec.
Birdy na okładce płyty "Young Heart" /

Birdy zaczynała swoją karierę w wieku 12 lat. Przełom przyszedł dwa lata później, gdy doprowadziła cały świat do płaczu swoim coverem "Skinny Love" Bon Iver. Jako 24-latka wciąż potrafi poruszyć słuchaczy. Tym razem zrobiła to opisując swoje pierwsze poważne rozstanie, zdobywając wysokie miejsce na liście artystów, którzy na motyw przewodni swojej muzyki wybierają temat złamanego serca i tworząc tak zwane "break-up albums".

Płyta "Young Heart" trwa prawie godzinę. Nie oczekujcie, że znajdziecie tu wielkie przeboje, czy nagle pojawi się tu jakiś punkt kulminacyjny. Chociaż "Loneliness" i "Deepest Lonely", najbardziej popowe kawałki na albumie, wypadają najlepiej, pamiętajcie, że w ich tytułach pierwsze skrzypce nadal gra samotność.

Reklama

Słuchanie "Young Heart" to wejście do życia Birdy. To nawiązanie intymnej relacji z artystką, która mierzy się z rozczarowaniem, rozpaczą, tęsknotą. Razem z Jasmine można wybrać się do miejsc, które odwiedzała ze swoim ukochanym, które teraz malują się jako puste, jakby czegoś w nich brakowało. W piosenkach inspirowanych Joni Mitchell też słychać pewną pustkę, do tego stopnia, że pewnie znowu przypomnicie sobie o tym, jak kiedyś odkryliście, że nie wszystko ma trwać wiecznie, jak wyobrażaliście sobie jako dzieci. To takie małe ukłucie w sercu, które daje znać, że chociaż rany się zagoiły, to zostały po nich blizny.

Co ciekawe, Birdy znalazła sposób na to, żeby swoje cierpienie przemienić w coś pięknego. Pomagają jej w tym poetyckie teksty ("Przyglądam się satelitom, leżąc na trawie/Już wiem, że nasze dni są policzone", "Kiedy sypiam tu sama, noce okropnie się dłużą", "Po cichutku budzi mnie pocałunkiem, który trwa, jak coś wiecznego/Dryfujemy wśród słodkości, a on przemawia do mnie swoimi oczami, nie mówiąc mi nic"), mocno okrojona warstwa muzyczna i głos, który idealnie oddaje emocje.

"Tylko ty potrafisz mnie złapać, gdy się oddalam/Tańcząc w cieniach naszej słodkiej ucieczki" - śpiewa Birdy, co umacnia tylko wizję artystki jako niebiańskiej tancerki ("Celestial Dancers"), która kołysze się sama, śpiewając o utraconej miłości. I chociaż kusi możliwość dołączenia do niej, trzeba uważać, żeby się tą opcją nie znudzić.

Birdy "Young Heart", Warner Music Poland

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Birdy | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy