Ascetycznie, szlachetnie i... znikąd

The xx "xx", Young Turks/Sonic

Okładka albumu "xx"
Okładka albumu "xx" 

Współczesna muzyka popowa bez produkcyjnych sztuczek? 20-letni debiutanci z The xx udowodnili, że to możliwe.

To płyta właściwie znikąd. Owszem, wyspiarskie media coś tam napomknęły o The xx, ale niezbyt głośno i bez wielkiej podniety. A tu niespodziewanie na rynku pojawił się świeży, bezpretensjonalny i oryginalny album. Oszczędny w środki, ale bogaty w melodie. O bliżej niesprecyzowanym stylu, bo The xx potrafią zabrzmieć triphopowo, nawet avanthiphopowo, ale też na przykład w "Infinity" słychać... Chrisa Isaaka.

Jak już wspomniałem, Londyńczycy zwracają baczną uwagę na melodie. Właściwie każda z 11 kompozycji ma w sobie singlowy potencjał, osiągnięty bardzo prostymi środkami i przy użyciu podstawowego zestawu instrumentów. Minus żywe bębny, bo The xx korzystają z automatu perkusyjnego. Dzięki temu ich muzyka brzmi jeszcze prymitywniej, ale i szlachetniej. To pop przez duże "P", choć wcale o wielkość nie zabiegający.

Słuchając tej płyty, nie można nie zwrócić uwagi na oryginalny styl wokalistów The xx: Romy Madley Croft i Olivera Simsa. Żadne z nich nie dysponuje ośmioma oktawami czy choćby nawet jedyną w swoim rodzaju barwą głosu. Ale ich uroczo proste partie są sprytnie zbudowane, na zasadzie - często szeptanego - dialogu. Dziewczęcy wokal Romy oplata suche partie Oliviera, tworząc - kolokwialnie mówiąc - coś z niczego.

Wykrystalizowanym przykładem xx-owego stylu jest trzeci w kolejności "Crystalised". Bardzo prosty motyw gitary, jeszcze prostszy beat i dialog, w którym rymują się "paralised" z "satisfied" i "crystalised" z "paradise". Oszczędny, ascetyczny, skromny strzał, który trafia w dziesiątkę. Tak jak większość utworów na płycie.

"xx" momentami brzmi jak demówka, ale proszę nie dać się zwieść wrażeniu niedopracowania czy może braku pomysłów. Debiut The xx to zaskakująco przemyślane, skończone dzieło, mimo braku produkcyjnych smaczków. Kolejny dowód na to, że umiejętnie wykorzystana przestrzeń i cisza w piosenkach, znaczą równie dużo, co sama muzyka.

8/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas