AniKa Dąbrowska "Afirmacja": Co będzie za 10 lat? [RECENZJA]
Debiut zwyciężczyni drugiej edycji "The Voice Kids", który pokazuje ogromny potencjał 15-letniej wokalistki i... niewiele więcej, w czym chyba najmniej jej winy.
Możecie narzekać na format talent show, dodatkowo angażujące młode, szczególnie podatne na stres osoby. Ale odstawiając na bok dylematy moralno-etyczne, musicie przyznać, że polska edycja "The Voice Kids" wyjątkowo dobrze radzi sobie z wyłapywaniem wokalistek i wokalistów młodego pokolenia, których potencjał już potrafi wprawić w osłupienie.
"The Voice Kids": Finał drugiego sezonu
AniKa Dąbrowska - zwyciężczyni drugiej edycji "The Voice Kids" - nie jest wyjątkiem i pokazuje, że jest na scenie miejsce na jeszcze jedną Anię Dąbrowską. I to nawet jeżeli posługuje się pseudonimem, a stylistycznie obie wokalistki dzieli bardzo wiele.
Jeżeli miałbym właśnie wskazać największą siłę "Afirmacji", byłaby to właśnie wokalistka. Z jednej strony cechuje się delikatną barwą głosu, z drugiej natomiast jeżeli już pozwala jej się na więcej, to potrafi pokazać, ile siły w niej tkwi. Przepona AniKi jest prawdopodobnie stworzona z jakiegoś rozciągającego się w nieskończoność materiału. Trudno uwierzyć, że w drobnej 15-latce skrywa się tak potężny głos - wokalistka brzmi o wiele dojrzalej niż sugerowałaby jej metryka. Doskonale udowadnia to już w singlowych utworach: motywacyjnej "Miłości" oraz balladzie "Małe skrzydła", która w wersji oryginalnej dzięki zagęszczonym hi-hatem przybiera bardzo zaskakującą trochę trap-popową formę.
Z rzeczami, na które wokalistka nie miała takiego wpływu jest już gorzej. Pod kątem kompozycji najlepiej na płycie wypada "Niewidzialna" - utwór zaskakująco dobrze koresponduje z tym, co niedawno wypuściła sanah nie tylko pod kątem tekstu. Spokojne zwrotki na rhodesach niespodziewanie napotykają tu na refren w klimatach disco z mocnym, nieco funkującym basem. Interesujące rzeczy dzieją się w tle "Nawet jeśli jutra nie ma" i naprawdę szkoda, że tego drum'n'bassowego rytmu nie zdecydowano wyciągnąć bardziej na front.
"Sitowie" zostaje bardzo fajnie napędzone przez programowane bębny i wchodzącą w refrenie warstwie ambientową, nawet jeżeli "uniesiona" atmosfera kompozycji potrafi drażnić. A patosu i przesłodzenia na płycie jest naprawdę sporo. Bo czy ten fortepian w "Oddycham chwilą" nie wydaje wam się mdły? A czy takie utwory jak "Do gwiazd" nie są spóźnione o jakieś 15 lat?
AniKa śpiewa proste teksty o miłości, rozstaniach, życiu chwilą, motywacji do działania, które w polskim popie słyszeliśmy już wielokrotnie. Kiedy już pod kątem liryki trafiamy na metafory i symbole, te są czytelne dla każdego i bardziej nadbudowane niż przekazujące głęboką myśl.
Pomyślelibyście, że po co te uszczypliwości? Że przecież to płyta skierowana do rówieśników albo nawet osób młodszych od AniKi, a ambicja jeszcze nadejdzie. Tylko... nie do końca mam takie wrażenie. Wydaje się za to, że kiedy w polskiej muzyce popularnej pojawia się coraz więcej świadomych artystów, którzy porywają się na eksperymenty z formą, szuka się sposobów - na przykład na debiutanckich albumach zwycięzców talent show - aby wypełnić brakującą lukę w popie środka.
Tym popie, który sprawdza się idealnie jako tło rozmów w samochodzie albo w kuchni podczas robienia obiadu. Nie za bardzo natomiast zachęca do skupienia się nad nim dłużej. Tu właśnie pojawia się "Afirmacja", na której tworzenie zapewne zwyciężczyni drugiej edycji "The Voice Kids" nie miała dużego wpływu.
Wniosek jest taki, że młoda wokalistka z niesamowitym potencjałem otrzymuje repertuar, który zwyczajnie nie potrafi tego potencjału udźwignąć. Na szczęście AniKa ma przed sobą jeszcze wiele lat tworzenia świadomości artystycznej, które nakazują patrzeć na jej ewolucję z zainteresowaniem. Ciekawe, w jaki miejscu będzie - załóżmy - za 10 lat?
AniKa Dąbrowska "Afirmacja", Universal Music Polska
5/10