Kayah: To będzie fascynująca przygoda [WYWIAD]

Magda Miśka-Jackowska

5. WODECKI TWIST zapowiada się jako festiwal pełen niespodzianek. A jedną z nich jest z pewnością scena ELEKTRO, na której wystąpi gościnie Kayah. 12 czerwca w krakowskim Forum Przestrzenie (zarówno na zewnątrz, jak i w środku) będzie można posłuchać niezwykłej mieszanki: klasyki polskiej piosenki i muzyki elektronicznej.

Kayah wystąpi podczas tegorocznego festiwalu Wodecki Twist
Kayah wystąpi podczas tegorocznego festiwalu Wodecki TwistKrzysztof Szlęzak materiały prasowe

Magda Miśka-Jackowska: Nie wyobrażamy sobie festiwalu WODECKI TWIST bez ciebie! Cieszysz się na kolejne spotkanie w Krakowie?

Kayah: - Bardzo! To dla mnie bardzo ważne święto wspaniałej muzyki, pamięci artysty, który był wyrazisty, wyjątkowy... To także wyjątkowa organizacja, atmosfera i wydarzenie towarzyskie. A sam Kraków ze swoim szczególnym klimatem jest najodpowiedniejszym miejscem na takie spotkania.

Odnoszę takie wrażenie, że wokół twórczości Zbigniewa Wodeckiego zbierają się artyści szczególni. Tacy, którym jakość polskiej piosenki nie jest obojętna. A to nie jest przecież częste. Czy czujesz podobnie?

- Nie znam artysty, który by nie szanował tej twórczości i muzykalności. Klasy. Który by nie chciał być tego częścią. Niemniej jednak wierzę w niezwykłą intuicję Kasi Wodeckiej-Stubbs, która pozwala jej zebrać na scenie grono utalentowanych pasjonatów. Jakość zdecydowanie określa ten zbiór. A wspólnym mianownikiem jest ogromny szacunek.

Wśród wszystkich polskich artystów, którzy mają w repertuarze piosenki Zbigniewa Wodeckiego, ty poprzez "Chwytaj dzień" masz właściwie okazję od paru lat ciągle śpiewać z nim w duecie. Duecie nadzwyczajnym, bo nie przeszkodziło mu nawet odejście Zbyszka. Jak się z tym czujesz?

- Ogromnie wyróżniona, że to właśnie mnie przypadł ten zaszczyt. Za życia Zbigniewa tylko raz miałam okazję z nim zaśpiewać w duecie, mam jednak ogromny niedosyt, również z tego powodu, że byłam wtedy trochę niedojrzała i nie zrobiłam tego tak, jak na to zasługiwała ta współpraca. Cieszę się, że mogłam to naprawić, oddać hołd wielkiemu talentowi, w tak wzruszającym utworze, z takim wielkim tekstem, przekornie odnoszącym się do rzeczywistości, w której już Zbyszka nie ma. Było to trudne zadanie, bo mniej znaczyło więcej. Trochę jak stąpanie po kruchym lodzie, nie przykryć, być tłem, nie zdominować... Alicja Majewska przyznała, że bała się efektu finalnego. Z radością i dumą mogę powiedzieć, że gratulowała.

"Chwytaj dzień" stał się manifestem humanizmu, taką piosenką na lepsze i gorsze czasy. Te drugie, niestety, nie chcą minąć. Czy ta piosenka również tobie, jako wykonawczyni, pomaga w trudnych chwilach?

- Z pewnością uczy pewnej postawy wobec życia, które jest delikatne. Często żyjemy przeszłością, albo drżymy o przyszłość, nie skupiając się na teraźniejszości. Nie myślimy z wdzięcznością o tym, co mamy, nie żyjemy tu i teraz i z otwartym sercem przyjmujemy to, co niesie nam codzienność. Chwytaj dzień takim, jaki jest. Naucz się cieszyć życiem. Zbyszek to potrafił. Jacek Cygan (autor słów) też umie. Może ci dwaj panowie chcą mnie tego nauczyć?

12 czerwca w Krakowie wystąpisz jako gość specjalny sceny ELEKTRO. Masz wiele sympatii dla muzyki elektronicznej, prawda?

- Tak, choć nie tak wiele doświadczeń. Ale uważam, że prawdziwy artysta powinien umieć poszukiwać nowych środków wyrazu i nie bać nowych wcieleń, eksperymentować, rozwijać. Często współpraca z młodymi lub poruszającymi się w innych gatunkach artystami bywa bardzo inspirująca i pouczająca. Odkrywa pokłady nowych możliwości i poszerza horyzonty. Już nie mogę doczekać się tego spotkania z Baaschem.

Baasch, jako kurator sceny, nie chciał zdradzać szczegółów twojego występu, więc i ja nie dopytuję, ale chyba się nie pomylę, jeśli powiem, że dla ciebie również będzie to jakiś rodzaj wspaniałego muzycznego szaleństwa, który ma nas na tę jedną noc przenieść w zupełnie inną rzeczywistość. Bardzo potrzebujemy takiej odskoczni. 

- Żeby było śmieszniej, to i mi jeszcze nie zdradził! (śmiech) Dlatego przebieram nogami w niecierpliwości z nadzieją, że zadaniu podołam. Niewątpliwie będzie to fascynująca przygoda, na którą serdecznie zapraszam.

Kayah o trasie z Goranem BregovićemINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas